Do tragicznego wypadku doszło w Tarencie na południu Włoch. W hucie Ilva zginął polski robotnik. Mężczyzna pracował na wysokości i nie miał liny zabezpieczającej.
54-letni Polak stał na rusztowaniu i rozmontowywał elementy wielkiego pieca. Nagle został uderzony przez ramię dźwigu i spadł z wysokości 14 metrów.
Mężczyzna zmarł w drodze do szpitala.
Ostatni dzień pracy
Polak zatrudniony był w belgijskiej firmie, specjalizującej się w montażu ciężkiego sprzętu. Firma ta wykonywała usługi na terenie huty. Miał to być ostatni dzień pracy polskiego robotnika w tym miejscu.
Jak wykazała inspekcja na miejscu wypadku, Polak pracując na wysokości, nie miał założonej liny zabezpieczającej.
Jak mówią współpracownicy mężczyzny, był on bardzo doświadczonym specjalistą. W ostatnich 10 latach pracował w wielu krajach Europy przy remontach i konserwacji pieców hutniczych.
Prokuratura w Tarencie wszczęła śledztwo w sprawie śmierci robotnika.
Podkreśla się, że to już trzeci śmiertelny wypadek w tej hucie od początku roku.
Włochy najniebezpieczniejsze
W reakcji na tę tragedię związkowcy z huty zapowiedzieli na piątek 24-godzinny strajk. Przyłączą się do niego także inni pracownicy tej branży.
Wypadki w pracy są plagą we Włoszech. Każdego dnia na budowach, w hutach i wielkich fabrykach giną ludzie. Rocznie życie traci ponad 1 tys. osób.
W tej tragicznej statystyce Włochy zajmują pierwsze miejsce w Europie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu