Berlin i Manchester stały się w sobotę areną starć przedstawicieli skrajnej prawicy z działaczami lewicy. W angielskim mieście poszło o islam.
Na skwerze Piccadilly Gardens w Manchesterze zgromadzili się zwolennicy działającej od niedawna Angielskiej Ligi Obrony, która organizuje protesty uliczne przeciwko temu, co nazywa radykalnym islamem.
Naprzeciw nich stanęło około 2 tys. aktywistów walki z rasizmem. Obie grupy demonstrantów rozdzielał szpaler funkcjonariuszy interwencyjnych oddziałów policji.
"Agitatorzy i wichrzyciele"
- Obecność tak licznych protestujących w mieście stanowiła wyzwanie i choć wielu zdecydowało się protestować pokojowo, reakcja policji była niezbędna do powstrzymania nielicznych zażartych zwolenników konfrontacji siłowej - głosi oświadczenie, jakie wydał zastępca miejskiego komendanta policji Garry Shewan.
Większość zatrzymanych jest podejrzana o zakłócanie porządku publicznego, a część z nich, według policji, to "agitatorzy i wichrzyciele".
Zamieszki w Berlinie
Niespokojnie było też w Berlinie, gdzie antyfaszyści próbowali zatrzymać pochód około 750 prawicowców. Według policji w pewnym momencie poleciały butelki i kamienie, a funkcjonariusze musieli interweniować.
Zatrzymano ponad 25 osób. Nikt nie został poważnie ranny.
Źródło: PAP