Komisja Europejska zatrudnia 25 tys. urzędników. Niecały tysiąc z nich to Polacy. Kandydaci na urzędników z naszego kraju skarżą się na nierówne traktowanie. Zwłaszcza przy obsadzaniu posad kierowniczych - donosi "Rzeczpospolita".
Jeszcze tylko przez rok Polska i inne tzw. nowe kraje członkowskie UE mają być preferowane przy obsadzaniu stanowisk w Komisji Europejskiej i związanych z nią urzędach. Nasz kraj otrzymał pulę 1341 posad.
Jednak jak pisze "Rzeczpospolita" polscy kandydaci skarżą się, że spotykają się z dyskryminacją. Chodzi o warunki stawiane starającym się o konkretne funkcje, np. wymaganie doświadczenia na stanowiskach, na które wcześniej nie przyjmowano Polaków.
Trudno o wyższe stanowiska
Polacy obsadzili 88 proc. przeznaczonych dla nich miejsc pracy. Wynik jest tylko pozornie dobry. W większości są to bowiem urzędnicy najniższego szczebla, w tym sekretarki i tłumacze. Dużo gorzej wypadamy, jeśli chodzi o stanowiska kierownicze.
– Niepokoi nas to, że obsadziliśmy tylko nieco ponad połowę puli stanowisk kierowniczych średniego szczebla. Tymczasem od tego roku konkursy na nie organizuje się już dla wszystkich krajów Unii. Naszym zdaniem to decyzja przedwczesna – podkreśla w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Joanna Skoczek, dyrektor w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. European Personnel Selection Office, która organizuje egzaminy, odrzuca zarzuty o instytucjonalną dyskryminację.
Źródło: Rzeczpospolita