Polak zginął na nartach


Zginął polski narciarz. Przy dużej prędkości, zjeżdżając z nartostrady w czeskich Karkonoszach uderzył w drzewo - śmierć poniósł na miejscu, poinformowała czeska policja.

Mężczyzna nie miał ochronnego kasku. I - jak twierdzą służby ratownicze - najprawdopodobniej nie zachował ostrożności.

- W rezultacie silnych mrozów i niedostatku naturalnego śniegu na trasach zjazdowych pojawiły się miejscami płaty lodu, przy upadku narciarze mogą tracić przytomność, a poza nartostradą uderzyć na przykład w drzewo - powiedział agencji CTK karkonoski ratownik Jan Kral.

Polak odniósł ciężkie obrażenia głowy i klatki piersiowej. Przedtem pokonał około jednej czwartej trasy zjazdowej, oznaczonej na tym odcinku jako czarna - czyli najszybsza. W dalszym przebiegu ma ona zmniejszony spadek i jest oznaczona kolorem czerwonym.

Do wypadku doszło w pobliżu trasy kolejki linowej, prowadzącej z uzdrowiska Janske Laznie pod liczący 1299 m n.p.m. szczyt Czernej Hory.

Źródło: PAP