Jak wynika z opublikowanego we wtorek raportu, z Polski wpływa coraz mniej skarg do unijnego rzecznika praw obywatelskich. W 2007 roku takich skarg wpłynęło 214. Rok wcześniej było ich 228, a w 2005 roku - 346.
Należymy do europejskiej czołówki skarżących, tuż po Niemcach, Hiszpanach i Francuzach. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że stanowią 8,2 proc. ludności UE, to wysyłają proporcjonalnie mniej skarg, niż można by oczekiwać - ok. 7 proc. wszystkich stanowią skargi polskie.
Główne zarzuty
Za co skarżymy instytucje? Przede wszystkim za brak przejrzystości (m.in. odmowa udzielenia informacji i dostępu do informacji), niesprawiedliwe traktowanie oraz nadużycie władzy, nieuzasadnione opóźnienia procedur, pomyłki prawne, a także dyskryminację.
90 proc. sukcesu
Unijny rzecznik praw obywatelskich ma ograniczone kompetencje - należą do nich wyłącznie przypadki złamania prawa unijnego przez instytucje UE (KE, euoparlament). Większość skarg jest odrzucana już we wstępnej selekcji, ponieważ leży poza zakresem uprawnień ombudsmana. Pomimo tego, ponad 90 proc. jego interwencji kończy się uznaniem skargi przez zaskarżoną instytucję. Rozpatrzenie sprawy zajmuje średnio rok czasu.
Przepisy unijne naruszane przez instytucje krajowe należą do krajowego rzecznika praw obywatelskich, urzędów albo sądów.
Od 1 kwietnia 2003 roku Europejskim Rzecznikiem Praw Obywatelskich (ombudsmanem) jest Nikoforos Diamandouros, wcześniej sprawujący urząd rzecznika praw obywatelskich Grecji.
Źródło: PAP, tvn24.pl