Pokojowy marsz przeciwko przemocy

Aktualizacja:

Przeciwko przemocy, gangom i prezydentowi kraju przemaszerowały setki mieszkańców meksykańskiego Ciudad Juarez. To w tym mieście 30 stycznia członkowie jednego z gangów narkotykowych "przez pomyłkę" zabili 15 osób.

- Prezydent Felipe Calderon musi złożyć rezygnację - mówiła podczas marszu reporterowi agencji AP Luz Maria Davila, której dwaj synowie zginęli w tamtej masakrze. Jej głos nie był odosobniony.

Uczestnicy marszu wytykali prezydentowi Meksyku, że nie potrafi opanować wojny karteli narkotykowych, które walczą o cenne trasy przemytu do USA (Ciudad Juarez leży na granicy) i lokalne wpływy. W mieście są tysiące żołnierzy wysłanych przez Calderona.

2600 zabitych w 2009 roku

Mimo to ludzie cały czas giną. Wiele wskazuje, że ostatnia masakra była najprawdopodobniej "pomyłką" morderców. Wielu ludzi zabitych wtedy przez gangsterów, to nastolatki z robotniczych dzielnic miasta. Policja twierdzi, że nie byli powiązani z narkobiznesem lub poszczególnymi gangami.

To właśnie krwawe konflikty gangów, które atakują też "cywili", ludzi niezwiązanych z żadną mafią narkotykową, uczyniły z Ciudad Juarez jedno z najbardziej niebezpiecznych miast świata. W zeszłym roku w Ciudad Juarez zabito 2600 osób.

Źródło: PAP, lex.pl