Dziennikarze amerykańskiej edycji "Newsweeka" i telewizji ABC przeprowadzili ekskluzywny wywiad z Nafissatou Diallo - pokojówką, którą miał zgwałcić Dominique Strauss-Kahn. Nie tylko sam opis zachowania byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest wstrząsający, ale również inne szczegóły z życia Gwinejki.
Pokojówka nowojorskiego hotelu przemówiła po raz pierwszy od 14 maja, gdy cały świat usłyszał o zatrzymaniu DSK, typowanego do kandydowania na fotel prezydenta Francji.
Ma 32 lata i pochodzi z Gwinei. Jest analfabetką. W rozmowie z Christopherem Dickeyem i Johnem Solomonem opowiedziała m.in. jak w 2001 roku w swoim kraju została zgwałcona za złamanie godziny policyjnej. " Zwolnili ją następnego ranka, ale kazali jej posprzątać miejsce, gdzie to się stało" - czytamy.
Za sprzątanie całego piętra hotelu, gdzie pracowała, czyli 14 pokojów, dostawała 25 dolarów plus napiwki. - Kochałam tę pracę. Lubiłam ludzi. Z całego świata, Amerykanie, Afrykanie i Chińczycy. Tam wszyscy byliśmy równi - wspomina.
Co stało się 14 maja, pamięta doskonale. - Dzień dobry! Obsługa! - powiedziała po wejściu do pokoju Francuza. Rozejrzała się po salonie. Nagle pojawił się "siwowłosy mężczyzna". Był nagi.
"Poruszał się i wydawał dźwięki"
- O boże! - wrzasnęła i grzecznie przeprosiła. - Nie musisz przepraszać - odparł Strauss-Kahn. Wg relacji Gwinejki, chwycił ją za piersi i zatrzasnął drzwi wejściowe do apartamentu. Diallo cały czas go odpychała, ale nie miała wystarczającej siły. Próbowała straszyć DSK, że w progu stoi jej przełożony, ale b. szef MFW nie dał się nabrać i wciąż robił swoje.
- Nie chciałam zrobić mu krzywdy. Nie chciałam stracić pracy – tłumaczy. - Trzymał mi głowę tak mocno, tutaj - opowiada dziennikarzom dotykając głowy. - Poruszał się i wydawał dźwięki, takie uhh, uhh, uhh. W szpitalu, do którego zabrano później Diallo na badania zapisano, że "poczuła w ustach coś mokrego i kwaśnego i wypluła to na dywan". - Plułam. Wybiegłam. Wybiegłam stamtąd. Nie odwróciłam się. Wybiegłam do hallu. Byłam strasznie zdenerwowana, bałam się. Bałam się, że stracę pracę - kontynuuje.
Nie wiem, jak potrafił ubrać się tak szybko i wziąć bagaż. Popatrzył tylko na mnie i nic nie powiedział Nafissatou Diallo
Schowała się na korytarzu i próbowała uspokoić. Wtedy z pokoju wyszedł DSK. - Nie wiem, jak potrafił ubrać się tak szybko i wziąć bagaż. Popatrzył tylko na mnie i nic nie powiedział - opisuje.
Przełożona Diallo znalazła ją w korytarzu robiąc obchód.Spytała więc, co się stało. - Jeżeli ktoś próbuje cię w pracy zgwałcić, to co robisz? - odpowiedziała. Nagle pojawił się ochroniarz. - Na Twoim miejscu wezwałbym policję - powiedział jej. Około godz. 13.30 z hotelu zadzwoniono na policję.
Poszedł na lunch z córką, wpadł przez komórkę
Tuż po ataku w hotelu DSK spotkał się na lunchu ze swoją córką - Camille - studentką Columbia University. Stamtąd pojechał na lotnisko by złapać lot Air France do Paryża. Już na lotnisku zorientował się, że nie ma swojej służbowej komórki. Zadzwonił więc z drugiego aparatu do hotelu i zapytał, czy nie zostawił jej w apartamencie. Obsługa hotelu, której towarzyszyła już policja, potwierdziła i zapytała, gdzie można go "złapać". DSK nie podejrzewając niczego powiedział "bramka nr 4". Policjanci lotniskowi tuż przed planowanym startem podeszli do Strauss-Kahna i powiedzieli: "NYPD chce z panem rozmawiać na temat incydentu w hotelu".
Sama Diallo, gdy w porannych wiadomościach usłyszała o zatrzymaniu DSK była przerażona. - Oglądałam Channel 7 i oni powiedzieli, że to jest ten facet i że będzie następnym prezydentem Francji. I pomyślałam, że mnie zabiją - powiedziała "Newsweekowi". Poszła jednak na okazanie i w grupie 5 mężczyzn wskazała palcem Strauss-Kahna. - Numer trzeci - powiedziała tylko i szybko wyszła.
DSK został najpierw aresztowany, ale ostatecznie nowojorska prokuratura zadecydowała o zwolnieniu go z aresztu domowego po zakwestionowaniu wiarygodności oskarżającej go hotelowej pokojówki. Nie może on opuszczać terytorium Stanów Zjednoczonych. Jest cały czas w stanie oskarżenia i grozi mu 25 lat więzienia.
"Musiałam powiedzieć prawdę"
- Nigdy nie chciałam występować publicznie, ale nie miałam wyjścia. Musiałam tak postąpić dla siebie. Musiałam powiedzieć prawdę - tłumaczy pokojówka w rozmowie z amerykańskimi dziennikarzami. Reuters podkreśla, że Diallo udzieliła wywiadów po tym, jak pojawiły się wątpliwości co do jej wiarygodności. Prokuratura na Manhattanie ujawniła, że wcześniej Diallo podawała władzom amerykańskim nieprawdziwe informacje po to, aby uzyskać azyl w USA. Ponadto zmieniała kilkakrotnie swoje zeznania dotyczące przebiegu wypadków w hotelu Sofitel.
Emisja wywiadu w telewizji ABC w poniedziałek.
Źródło: newsweek.com, Reuters, PAP