Prezydent Serbii Boris Tadić otrzymuje liczne maile z pogróżkami, a nawet groxbami śmierci. Serbscy ultranacjonaliści grożą mu śmiercią za "zdradę", jaką było według nich aresztowanie oskarżonego o zbrodnie wojenne Radovana Karadżicia.
"Już nie żyjesz, Borysie" - serbska agencja Beta cytuje mail z poczty elektronicznej prezydenckiej służby prasowej, pod ktorym podpisał się niejaki Nebojsza Beatović z Banja Luki w Republice Serbskiej w Bośni.
W innych mailach z pogróżkami można było przeczytać: "Każdy zdrajca musi zapłacić", "W historii Serbii zdrajca zawsze spotkał się z potępieniem" lub "Pamiętaj Tadić, że w Serbii nigdy się zdrady nie zapomina".
Vjerica Radeta z Serbskiej Partii Radykalnej groziła, że za aresztowanie Karadżicia spotka Tadicia ten sam los, co prozachodniego premiera Zorana Djindjicia, który został zastrzelony przez nacjonalistów w 2003 roku.
Djindjić przekazał do trybunału ONZ w Hadze oskarżonego o zbrodnie wojenne byłego prezydenta Serbii i Jugosławii Slobodana Miloszevicia. Również do Hagi ma trafić Karadżić.
Aresztowany 21 lipca Karadżić był jednym z najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych z okresu wojny w dawnej Jugosławii w latach 1990.
Trybunał ONZ ds. zbrodni wojennych oskarżył go w lipcu 1995 roku o ludobójstwo w związku z trwającym 43 miesiące oblężeniem Sarajewa. Zginęło wówczas 12 tys. ludzi, a Karadżić miał wydawać zgodę na rozstrzeliwanie ludności cywilnej. Jest on też oskarżony o spowodowanie śmierci 8 tys. Muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: aptn