Dzień po tym jak w paryskim hotelu Bristol znaleziono ciało zamordowanej Polki, jej domniemany zabójca Ian Griffin chciał kupić na południu Anglii turystyczny jacht motorowy. W sobotę brytyjska policja odnalazła należące do niego sportowe Porsche 911. - Zacieśniamy policyjny pierścień wokół Griffina - twierdzą funkcjonariusze. Ale czy na pewno?
W środę Ian Griffin pojawił się w jednym z portów w hrabstwie Surrey w południowej Anglii. Według pracownika "Shepperton Marina" Ruby'ego Lewisa, poszukiwany mężczyzna kupił zestaw satelitarnej nawigacji morskiej. Chciał też by pracownicy jak najszybciej zakończyli prace związane z jego łodzią motorową, którą naprawiał w porcie. Kiedy usłyszał, że nie jest to możliwe, zapytał czy mógłby natychmiast kupić jakiś jacht motorowy. Ta transakcja również nie doszła do skutku.
Informacje o tym, że Griffin rzeczywiście pojawił się w hrabstwie Surrey potwierdziła tamtejsza policja.
Tajemnicze morderstwo
Zamordowana Kinga Legg była właścicielką firmy Vegex, która importuje pomidory z Polski, rozprowadzane do supermarketów i McDonalda. Jej zwłoki odkryła pokojówka we wtorek wieczorem w ekskluzywnym paryskim hotelu Le Bristol. Legg wynajęła pokój w hotelu w poniedziałek, a Griffin dojechał do niej w kilka godzin później.
39-latek podróżował Porsche 911 do Paryża w obie strony. W sobotę brytyjscy policjanci odnaleźli jego auto w hrabstwie Cheshire w północno-zachodniej Anglii (mieszkają tam rodzice Griffina). Wykluczało to hipotezę, w myśl której podejrzany wyjechał z Paryża w kierunku Riwiery Francuskiej, gdzie w Port Leucate znajduje się jacht należący do Legg.
Brytyjska policja sądzi, że Griffin przeprawił się do Anglii przez kanał La Manche zanim francuska policja podniosła alarm i zawiadomiła Interpol. - Zacieśniamy wokół niego policyjny pierścień - mówił mediom po odnalezieniu Porsche przedstawiciel policji z Cheshire. Teraz zajmujący się sprawą funkcjonariusze najbardziej boją się tego, że Griffin mógł "znaleźć" inną łódź i wypłynąć na morze.
"Horrendalny atak"
Media piszą o Brytyjczyku, że miał słabość do szybkich samochodów i luksusu. Wraz z Legg mieszkał w wynajętej posiadłości, płacąc za czynsz 2 tys. funtów tygodniowo. Prasa spekuluje, że Polka go utrzymywała, ponieważ w 2006 r. został ogłoszony bankrutem. Był właścicielem sieci salonów opalania i trudnił się sprzedażą kosztownych gadżetów.
Legg zmarła od ran zadanych tępym narzędziem, najprawdopodobniej podstawką lampy. Francuska policja nazwała ten atak horrendalnym. Polka nosiła nazwisko po mężu Angliku, z którym rozwiodła się w 1998 r.
Źródło: PAP, timesonline.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: timesonline.co.uk