"Nieludzkie traktowanie" - taki zarzut rządowi Norwegii stawia twórca kurdyjskiej muzułmańskiej organizacji terrorystycznej, którego Oslo chce się wydalić z kraju.
Mułła Krekar, a w zasadzie Fateh Najmeddin Faraj, przebywa w Norwegii od 1991 roku i do 2001 roku cieszył się statusem uchodźcy. Wtedy rząd w Oslo odkrył, że z chęcią powracał on do swojej irackiej ojczyzny, z której przed kilkunastu laty uciekł.
Norwedzy odkryli ponadto, że wycieczki Krekara do Iraku nie były niewinne - założył on bowiem i kierował kurdyjską, radykalnie muzułmańską organizacją Ansar al-Islam (Partyzanci Islamu), uznawaną za terrorystyczną.
Nie może trafić do Iraku
W 2002 roku Kurd został zatrzymany, a sąd postanowił w następnym roku wydalić go do ojczyzny. Od sześciu lat nie jest to jednak możliwe.
Po pierwsze, z powodu ciągle napiętej sytuacji w Iraku, a po drugie, ze względu na karę śmierci, która grozi mu w ojczyźnie za terroryzm. Ansar al-Islam aktywnie zwalczała bowiem obecny rząd autonomicznego irackiego Kurdystanu. Obydwa przypadki wykluczają w myśl prawa międzynarodowego możliwość wydalenia.
Nie byłem terrorystą
Mułła Krekar broni się, że owszem zakładał Ansar al-Islam, ale za terrorystyczne ataki organizacji nie odpowiadał, bo stracił z nią kontakt. Dlatego uważa, że Norwegowie popełniają błąd wyrzucając go z kraju.
Ponadto Kurd zarzuca norweskim władzom, że przetrzymując go od sześciu lat w zamknięciu, łamią Europejską Konwencję Praw Człowieka, zakazującą m.in. nieludzkiego i poniżającego traktowania.
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nie może zmienić wyroku norweskiego sądu, ale przyznać Krekarowi odszkodowanie lub skrytykować Norwegów, na co liczą obrońcy Kurda.
Źródło: AFP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24