W sobotni poranek Irakijczycy ruszyli do urn - wybierają rady 14 z 18 prowincji. Nie obyło się bez prób zakłócenia przebiegu głosowania. Cztery pociski moździerzowe eksplodowały w sobotę rano w pobliżu lokali wyborczych w Tikricie, dawnym bastionie irackiego dyktatora Saddama Husajna - poinformowała iracka policja. Nie ma na chwilę obecną doniesień o rannych.
Nad niezakłóconym przebiegiem wyborów i bezpieczeństwem wyborców czuwa około miliona żołnierzy i policjantów.
Papierek lakmusowy
Znaczenie głosowania jest o tyle duże, że to sprawdzian przed zapowiadanymi jeszcze na ten rok wyborami parlamentarnymi. O 440 miejsc w radach ubiega się ponad 14 tys. kandydatów (w tym 3.912 kobiet) z bagatela 400 ugrupowań i partii.
Sobotnie głosowanie powinno dać odpowiedzi na dwa ważne pytania: jaki jest klimat polityczny przed wyborami powszechnymi i jak dużym poparciem cieszy się wpływowy, radykalny szyicki duchowny Muktada as-Sadr. Choć as-Sadr, którego Armia Mahdiego walczyła w zeszłym roku z siłami rządowymi, nie wystawia swojej listy, to jednak popiera wielu niezależnych kandydatów.
Wielu Irakijczyków, rozczarowanych wyborami z 2005 roku, podchodzi bez entuzjazmu do sobotniej elekcji. Rady prowincji oskarżane są bowiem o korupcję i niekompetencję. W późniejszym terminie odbędą się wybory w pozostałych czterech prowincjach Dahuk, Irbil, Sulejmanija i Kirkuk.
Źródło: PAP