Płonie budynek telewizji w Bejrucie

Aktualizacja:
Relacja polskiej studentki z Libanu
Relacja polskiej studentki z Libanu
TVN24.pl
Relacja polskiej studentki z LibanuTVN24.pl

Bejrut w ogniu. Już trzeci dzień na ulicach stolicy Libanu toczą się walki. W ogniu stanął budynek telewizji. - Nadal słychać strzały. Nadal trwają walki - relacjonuje polska studentka przebywająca w Libanie - Najgorzej było w nocy. Do południa mieliśmy spokój. Teraz zaczęło się wszystko od nowa - dodaje.

-Na ulicach Bejrutu nikogo teraz nie ma, wszyscy pozostają w swoich domach, a sklepy są pozamykane - opowiada w rozmowie z Jackiem Pałasińskim studentka dziennikarstwa UW Monika Antkiewicz, która już trzeci tydzień przebywa w Bejrucie. Polka dodaje również, że drogi w mieście są zablokowane, co uniemożliwia jej wydostanie się z dzielnicy.

Zachodnia część Bejrutu została przejęta przez Hezbollah po tym jak prozachodni bojownicy złożyli broń w ostatniej muzułmańskiej dzielnicy miasta. Wcześniej trwały tam rozmowy z przedstawicielami obu bloków.

Od trzech dni trwają walki na ulicach Bejrutu. W starciach między popieranymi przez Iran i Syrię zwolennikami szyickiej opozycji a oddziałami rządowymi zginęło co najmniej 11 osób a 30 zostało rannych.

Agencje informują, że lider antysyryjskiego Ruchu Przyszłości Saad Hariri jest oblężony w swojej rezydencji w zachodnim Bejrucie, która została trafiona z granatnika ręcznego. Z kolei przywódca libańskich druzów, muzułmańskiej grupy wyznaniowej, Walid Dżumblatt musiał zostać ewakuowany przez libańskie wojsko. Dżumblatt apelował wcześniej o dialog. "Jedna partia, niezależnie od swej siły militarnej, nie może unieważnić drugiej" - powiedział telewizji LBC ze swojego domu w Bejrucie.

Prozachodni premier Fuad Siniora znajduje się prawdopodobnie w silnie chronionym przez wojsko i policję biurze w centrum miasta. Protestujący obok zwolennicy Hezbollahu nie podjęli żadnych wrogich działań przeciwko kompleksowi, w którym przebywa Siniora.

Przejęcie telewizji

Lojalni Hezbollahowi bojownicy zdołali w piątek przerwać nadawanie prorządowej stacji telewizyjnej związanej z Ruchem Przyszłości lidera antysyryjskiej większości Saada Haririego (syna zabitego byłego premiera Rafika Haririego). Uzbrojeni ludzie otoczyli budynek Future TV w zachodniej części Bejrutu i zażądali, za pośrednictwem wojska, przerwania transmisji - powiedział dyrektor Future TV, Nadim Mulla. Bojownicy przejęli także biura należącej do Haririego gazety "Al-Mustukbal". Z okien budynku wydostaje się dym - podali świadkowie.

Prezydent Syrii Baszar el-Asad oświadczył, że kryzys w Libanie jest wewnętrzną sprawą tego kraju. Wyraził też nadzieję, że Libańczycy znajdą "rozwiązanie prowadzące do dialogu". Unia Europejska, Francja i Niemcy wezwały do pokojowego rozwiązanie sporu.

Starcia, rozpoczęte na niewielką skalę w środę, zaostrzyły się po czwartkowym przemówieniu przywódcy Hezbollahu szejka Hasana Nasrallaha."Wypowiedzeniem wojny" on wtorkową decyzję rządu, który ogłosił sieć telekomunikacyjną Hezbollahu za nielegalną.

Bejrut sparaliżowany

Od środy, kiedy to zwolennicy opozycji zablokowali główną drogę prowadzącą na bejruckie lotnisko, sparaliżowany jest też ruch powietrzny. W piątek z powodu walk między szyicką opozycją a zwolennikami prozachodniego rządu Fuada Siniory całkowicie przestał pracować port - podały portowe władze.

Sytuację w Libanie ocenia się jako najpoważniejszą od czasu wojny domowej z lat 1975-1990. Kryzys trwa od końca 2006 roku, kiedy rząd sunnity Fuada Siniory opuścili ministrowie z Hezbollahu i Ruchu Amal. Od tego czasu Liban wstrząsany jest antyrządowymi protestami i zamachami na tle politycznym, a frakcje od wielu miesięcy nie mogą dokonać wyboru prezydenta państwa.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl