Piraci grożą śmiercią francuskim nafciarzom

 
Francuzi nawiązują kontakt z porywaczamiTVN24

- Będziemy zabijać ich po kolei - ostrzegli porywacze siedmiu Francuzów, dwóch Kameruńczyków i Tunezyjczyka, uprowadzonych u wybrzeży Kamerunu. Wszyscy pracowali dla koncernu naftowego Total.

- Jeśli rząd Kamerunu nie spełni naszych żądań w ciągu trzech dni, zaczniemy ich zabijać po kolei - głosi oświadczenie grupy Bojowników o Wolność Bakassi. Bakassi to kameruński półwysep nad Zatoką Gwinejską.

Jednak do porwania przyznali się też bojownicy z Rady Bezpieczeństwa i Obrony Delty Nigru. - Osobiście prowadziłem atak, w trakcie którego porwaliśmy 10 ludzi - chwalił się jeden z dowódców organizacji.

Kto porwał?

Nieco więcej wiadomo o okolicznościach porwania. Z informacji, przekazanych przez rzeczniczkę koncernu wynika, że rano trzy motorówki z uzbrojonymi ludźmi zaatakowały statek "Bourbon Sagitta". Jednostka pomagała tankowcom w załadunku ropy z pobliskiej platformy wiertniczej.

Rzeczniczka koncernu Total zakomunikowała, iż firma ściśle współpracuje z francuskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych, a Paryż prowadzi działania na rzecz jak najszybszego uwolnienia uprowadzonych.

Doskonale uzbrojeni piraci w szybkich łodziach to zmora Zatoki Gwinejskiej, afrykańskiego źródła ogromnych ilości ropy naftowej. Dodatkowo prawie 2 tys. mil słabo strzeżonej linii brzegowej w tym rejonie stwarza dogodne warunki dla zasadzek i baz piratów.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24