Wbrew oczekiwaniom wielu miłośników teorii spiskowych, USS Enterprise po raz ostatni spokojnie wraca do bazy. Ten pierwszy lotniskowiec atomowy spędził pół roku w rejonie Bliskiego Wschodu. Teraz czeka go emerytura i najprawdopodobniej hutnicze piece.
USS Enterprise jest obecnie gdzieś na Morzu Śródziemnym i zmierza na zachód, w kierunku Atlantyku. Za kilkanaście dni zacumuje w bazie US Navy w Norfolk, która jest portem macierzystym lotniskowca.
Okręt już prawdopodobnie nigdy nie popłynie na zwykłą misję. W grudniu ma zostać oficjalnie wycofany ze służby.
Niedoszyły pretekst do wojny
Ostatni rejs okrętu był zdecydowanie bardziej spokojny, niż miał być według milionów miłośników teorii spiskowych. Gdy w marcu USS Enterprise wyruszał na swoją misję w rejon Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego, w internecie roiło się od informacji, jakoby miał być kluczowym elementem wielkiego amerykańskiego spisku o kryptonimie "False Flag", który miał na celu wywołanie wojny z Iranem.
Pod określeniem "False Flag" (fałszywa flaga - ang.) kryją się różne domniemane operacje wywiadowcze, polegające na zaatakowaniu przez państwo własnych obywateli lub wojsk, w celu zrzucenia winy na kogoś innego. Efektem ma być uzyskanie pretekstu do podjęcia wrogich kroków wobec np. innego państwa.
W USA określenia tego zaczęto powszechnie używać po ujawnieniu "Operacji Northwoods" z lat 60-tych, w ramach której CIA rozważała przeprowadzenie serii zamachów terrorystycznych w miastach USA, aby uzyskać pretekst do ataku na Kubę.
Miłośnicy teorii spiskowych spekulowali, że USS Enterprise, jako okręt stary i przeznaczony do wycofania ze służby, co wiąże się z dużymi kosztami, zostanie "poświęcony" przez władze USA. Lotniskowiec miał stać się ofiarą upozorowanego ataku "irańskiego", który stanowiłby "casus beli" do ataku Stanów Zjednoczonych i Izraela na Iran.
Koniec długiej kariery
Ponieważ USS Enterprise jest już na Morzu Śródziemnym, można przyjąć, że "Irańczycy" raczej go nie zaatakują. Pierwszy lotniskowiec z napędem atomowym czeka więc mało spektakularny koniec w piecach hutniczych. Oficjalnie okręt ma zostać wycofany ze służby w grudniu. Potem zapewne kilka lat spędzi w rezerwie, na wypadek jakiegoś poważnego kryzysu, który wymagałby zmobilizowania dodatkowych sił militarnych.
Potem czeka go zapewne złomowanie. Okręt zostanie ogołocony z całego przydatnego wyposażenia i reaktora, który wymaga odpowiedniej utylizacji, po czym albo pocięty na kawałki i przetopiony, albo zatopiony w formie sztucznej rafy. Ewentualnie może zostać zachowany jako muzeum, ale ze względu na rozmiar i związane z tym koszty jest to mało prawdopodobne.
Tym samym kariera wielkiego okrętu, mającego 342 metry długości, czyli długość ponad trzech boisk piłkarskich, dobiegnie końca po 51 latach. Była to służba obfitująca w wiele dramatycznych wydarzeń, na przykład tuż po przyjęciu do służby USS Enterprise został alarmowo skierowany na wody okalające Kubę podczas Kryzysu Kubańskiego. Podczas wojny w Wietnamie okręt odniósł uszkodzenia, gdy jedna z rakiet podwieszona pod gotowym do startu samolotem samoczynnie odpaliła się i trafiła stojącą obok maszynę wywołując wielki pożar. Wśród palącego się paliwa i wybuchających bomb oraz rakiet zginęło 27 marynarzy, a ponad 300 zostało rannych.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy