Pięć milionów za mandat posła

Aktualizacja:
 
Miejsce w Dumie kosztuje nawet 5 mln dolarówTVN24

Pięć milionów dolarów za miejsce w parlamencie, tyle samo za zezwolenie na działalność gospodarczą – to tylko niektóre przykłady korupcji w Rosji, opisane w raporcie Instytutu Społecznego Projektowania. Sam Władimir Putin przyznaje, że w ciągu ośmiu lat rządów nie udało mu się wygrać z powszechnym łapówkarstwem.

Opublikowany w lutym raport Instytutu Społecznego Projektowania (InOP) opiera się na anonimowych ankietach przeprowadzonych wśród ekspertów, polityków i biznesmenów.

Łapówkowy cennik

Wynika z niego, że najbardziej skorumpowanymi dziedzinami życia w Rosji są: podatki, sądownictwo, organy ścigania (gł. milicja drogowa) oraz służba zdrowia. Łapówki płaci się jednak niemal wszędzie i za niemal wszystko. Oto niektóre przykłady.

Miejsce na liście wyborczej, gwarantujące zdobycie miejsca w parlamencie, kosztuje 2-5 mln dolarów. Wprowadzenie propozycji zmiany przepisów prawa pod obrady parlamentu (bez gwarancji ich przyjęcia) to koszt rzędu minimum 250 tys. dolarów.

Wygrana w przetargu na zamówienie publiczne kosztuje państwową firmę 20 proc. wartości kontraktu. Za udział w projekcie na skalę ogólnokrajową trzeba już zapłacić 30-40 proc. wartości projektu.

Płaci biznes...

Prywatny biznes płaci dużo więcej. Licencja na prowadzenie działalności kosztuje dużą spółkę od jednego do nawet pięciu milionów dolarów (w zależności od obszaru działania). Tyle samo trzeba zapłacić urzędnikom za wstrzymanie decyzji o cofnięciu licencji. Za podobne pieniądze można też zaszkodzić konkurencji, to koszt odebrania licencji rywalowi.

Zwolnienie z opłaty celnej wynosi 30-50 proc. potencjalnego wydatku - pieniądze trafiają do kieszeni celników. Za obsługę środków budżetowych prywatny bank musi zapłacić pięć procent sumy transferu pieniężnego. Wygrana w procesie o odszkodowanie kosztuje 10 proc. przyznanej przez sąd sumy. Zdobycie państwowego grantu kosztuje pozarządową charytatywną fundację 20-30 proc. jego wartości.

Z małym biznesem nie da się wystartować przez całe miesiące. Ludzie muszą dawać łapówki za potrzebne zezwolenia w niemal każdej instytucji Z małym biznesem nie da się wystartować

...płaci też ulica

Łapówki płaci się nie tylko „w białych rękawiczkach”, na poziomie paru milionów dolarów. Za „kryszę” („ochronę”) trzeba też płacić na ulicy, i to nie tylko zwykłym bandziorom, a milicjantom. Nawet popularne „babuszki”, starsze kobiety sprzedające przechodniom pierożki, płacą milicjantom 100-150 rubli dziennie (4-6 dolarów). Sprzedawcy na straganach płacą od 4 do 40 dolarów.

Łapówki muszą też płacić milicjantom nielegalni imigranci, narkomani i prostytutki. Te ostatnie dają „stróżom prawa” średnio 1500 rubli (60 dolarów) za noc. Milicjanci nie odpuszczają też klientom odwiedzającym „chronione” meliny – ok. 20 dolarów „od łebka”). Wg dziennikarzy niezależnej „Nowoj Gaziety”, szef milicji w dzielnicy sporego miasta może zarobić miesięcznie 5-10 tys. dolarów z tytułu „ochrony” miejsc, gdzie pracują prostytutki.

Tradycyjne „wzjatki”

Zdaniem walczącej z korupcją w Rosji Fundacji INDEM, suma łapówek wręczanych przez biznes urzędnikom sięga 316 mld dolarów w skali roku. Ponad siedem procent dochodów spółek idzie do kieszeni urzędników. Wg INDEM ludzie wydają 3 mld dolarów rocznie na usługi, które powinny być darmowe.

W niedawnym wystąpieniu przed Radą Państwa Putin przyznał, że „system państwa” jest dziś „obciążony biurokracją i korupcją”. Narzekał, że najgorzej ma się mały biznes - „nie da się wystartować z interesem przez całe miesiące. Ludzie muszą dawać łapówki za potrzebne zezwolenia w niemal każdej instytucji”.

Podobnie wypowiada się następca Putina, Dmitrij Miedwiediew. Przyszły prezydent nazwał nawet ostatnio Rosję krajem „prawnego nihilizmu”, w którym organy władzy są „przeżarte korupcją na wielką skalę”.

Obaj albo nie chcą, albo nie potrafią walczyć z korupcją. Być może dlatego, że „wzjatki” (łapówki) są nieodłączną częścią rosyjskiego życia już od czasów carskich. Do tego dochodzą niskie zarobki urzędników. Ci w administracji rządowej zarabiają średnio 40 proc. mniej, niż zatrudnieni w sektorze prywatnym.

Źródło: tvn24.pl, InOP, INDEM, Nowaja Gazieta

Źródło zdjęcia głównego: TVN24