Jeden z pasażerów Boeinga 737 lecącego z Adler do Moskwy zagroził, że wysadzi samolot. Zażądał zmiany kierunku lotu i lądowania w Wiedniu. Na szczęście pilotowi samolotu udało się wylądować zgodnie z planem. Jak podają służby operacyjne mężczyzna był pijany.
Jednak jak donosi agencja "Interfax" służby specjalne Rosji nadal są zaangażowane w sprawdzanie alarmu. Na pokładzie samolotu linii Sky Express, było 132 pasażerów i 6 członków załogi. Samolot o godz. 18.05 (czasu moskiewskiego) wylądował we Wnukowie. Jego pokład wciąż przeszukują służby specjalne.
Sprawcą fałszywego alarmu okazał się chory psychicznie mężczyzna, który znajdował się pod wpływem alkoholu. Mężczyzna jest obecnie przesłuchiwany.
- O godz 17.20 (czasu moskiewskiego) jeden z pasażerów rejsu Adler - Moskwa z krzykiem "Allah Akbar" powiedział, że samolot został porwany. Zażądał lądowania w Wiedniu. Maszyna pierwotnie miała lądować we Wnukowie o 17.45 - mówił informator rosyjskiej agencji "Interfax".
Jak donosi rosyjska agencja sygnał o porwaniu samolotu lotu 234 załoga podała 18 minut po starcie.
Na lotnisku, którym ma lądować samolot są już służby ratownicze i maszyny Centrum Opieki Medycznej. - Nie wiadomo jakie jest zagrożenie eksplozją - poinformował przedstawiciel Ministerstwa Transportu, Timur Khikmatov
eko//kwj
Źródło: Interfax
Źródło zdjęcia głównego: boeing.com