Amerykańskie władze poczuwają się do ostrzegania swoich obywateli przed wszelkimi zagrożeniami. Obok ostrzeżeń typu "przed prasowaniem zdjąć ubranie z siebie" doszło kolejne, równie oczywiste: uwaga, jedzeniem można się zadławić.
Do tak nowatorskich wniosków doszła Amerykańska Akademia Pediatrii. Po dogłębnych badaniach i obserwacjach naukowcy doszli do nieoczekiwanej konkluzji, że na największe ryzyko zadławienia narażone są dzieci.
Szczególnie te do czwartego roku życia, które mają tylko przednie zęby i nie mogą przeżuwać dokładnie pokarmu.
Wyjątkowo niebezpieczne dla tak małych dzieci - ale i dla starszych: według Akademii zadławienie jest najczęstszą przyczyną zgonów ludzi poniżej 14 życia - są... hot dogi.
Parówka najgorsza
Biorąc pod uwagę, że w Polsce mało kto karmi dzieci hot dogami, można przypuszczać, że chodzi o zawartą w nich parówkę. Według Akademii taka parówka to wprost idealne śmiercionośne narzędzie.
"Nie ma niczego 'lepszego' niż hot dog. Jest dokładnie takich rozmiarów i kształtu, że mieści się w dziecięcym gardle", mówi CNN z brutalną dosadnością dr Gary Smith z Akademii.
Kto miałby jednak ochotę do triumfu nad niezdrową żywnością i jej kolejnym mankamentem, powinien się wstrzymać. Równie dobrze można się zadławić winogronami, marchewką, jabłkami i orzeszkami.
Dobre rady Akademii
Skoro jest to tak wielki problem w USA - dławi się podobno jedno dziecko co pięć dni - Akademia Pediatrii postanowiła mu zaradzić i sformułowała kilka rad, które większości rodziców mogą wydać się wyjątkowo oczywiste.
Po pierwsze, należy dzieciom kroić pożywienie. Po drugie, nie można pozwolić, by w trakcie jedzenia dziecko leżało lub biegało. I po trzecie, nie wolno dawać dzieciom pokarmów, którymi... mogłyby się zadławić.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu