32 osoby zabite - to bilans niepokojów po pogrzebie zamordowanej przywódczyni opozycji Benazir Bhutto. Sprzeczne są informacje dotyczące samego zamachu. Rząd twierdzi, że w ciele byłej premier nie znaleziono kul. Jeden z współpracowników Bhutto uważa tę wersję za "stek bzdur", bo jego zdaniem Bhutto dosięgły dwie kule.
Zdaniem Farooqa Naika, wpływowego członka Pakistańskiej Partii Ludowej, przedstawiona przez rząd wersja zabójstwa Bhutto jest nieprawdziwa. Pakistańskie MSW poinformowało w piątek, że Benazir Bhutto zmarła na skutek obrażeń odniesionych podczas zamachu - uderzyła głową o dach samochodu, do którego wsiadała, usiłując obronić się przed napastnikiem. Resort zapewnia, że w jej ciele nie znaleziono kuli ani fragmentów metalu.
- Te twierdzenia są pozbawione podstaw. To stek kłamstw - skomentował Naik. - Trafiły ją dwie kule: jedna w brzuch, a druga w głowę - powiedział współpracownik Bhutto agencji AFP. Jego zdaniem sam fakt, iż mogło dojść do zamachu, świadczy o "ogromnej nieudolności w sferze bezpieczeństwa".
Rzeczniczka Bhutto również potwierdziła, że była premier Pakistanu została postrzelona w głowę. - Widziałam, że miała ranę od kuli z tyłu głowy i drugą (ranę), którą kula wyleciała, z drugiej strony głowy - powiedziała agencji France Presse Sherry Rehman.
Policja strzela do tłumu
W wielu miastach trwały regularne bitwy zwolenników zabitej z policją. W Hajderabadzie (leży w pobliżu Larany) policja otworzyła ogień do tłumu.
- Tak, trzeba od razu strzelać do każdego, kto chce zagrażać życiu niewinnych ludzi i niszczyć własność publiczną - tłumaczą miejscowe władze.
W Hajderbadzie padły również ofiary po stronie policji. Według najnowszych doniesień, zginęło trzech funkcjonariuszy.
Z kolei w ubogiej dzielnicy portu Karaczi, największego miasta Pakistanu i stolicy prowincji Sindh, nieznany sprawca zastrzelił policjanta. Bezpośrednie relacje z okolic Karaczi mówią o napięciu i aktach przemocy w wielu mniejszych miejscowościach oraz o setkach wypalonych samochodów przy drodze łączącej Karaczi z miastem Larkana, gdzie podpalono kilka domów, splądrowano sklepy i banki.
Pogrzeb podwyższonego ryzyka W piątek setki tysięcy żałobników żegnały byłą premier w jej rodzinnym Larkanie. Uroczystości pogrzebowe zabitej Benazir Bhutto zgromadziły tysiące jej zwolenników. Prostą drewnianą trumnę ze zwłokami Bhutto, owiniętą czerwono-zielono-czarną flagą Pakistańskiej Partii Ludowej, przewieziono z domu zamordowanej do rodzinnego mauzoleum w odległym o pięć kilometrów Garhi Khuda Baksh. Samochód z jej ciałem z trudem przeciskał się przez tłum żałobników domagających się zadośćuczynienia za zabójstwo swojej przywódczyni. Wśród uczestników żałobnej procesji widać było wyraźne oznaki autentycznego żalu za podziwianą i ukochaną liderką.
Wybory w planowanym terminie Tragiczna śmierć Benazir Bhutto nie zmienia terminu zaplanowanych na 8 stycznia wyborów parlamentarnych. Zapowiedział to pełniący obowiązki szefa rządu Mohammadmian Soomro. Zastrzegł jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie po "przeprowadzeniu konsultacji z partiami politycznymi kraju".
Nie wiadomo jednak, kto ostatecznie w wyborach wystartuje. Bezpośrednio po śmierci Bhutto lider innego ugrupowania opozycyjnego i były premier Pakistanu Nawaz Sharif ogłosił, że jego ugrupowanie Pakistańska Liga Muzułmańska Nawaz zbojkotuje wybory. On sam obiecał "prowadzenie wojny" przeciwko władzy prezydenta Perveza Musharrafa.
Kondolencje od prezydenta Polski - Z ogromnym bólem przyjąłem wiadomość o śmierci byłej premier Pakistanu Pani Benazir Bhutto w tragicznym zamachu terrorystycznym - napisał w liście kondolencyjnym prezydent Lech Kaczyński. - W imieniu narodu polskiego oraz swoim własnym chciałbym przekazać najwyższe wyrazy współczucia i kondolencje wszystkim bliskim ofiar tego bestialskiego ataku - napisał prezydent.
Wyraził również nadzieję, że "proces pojednania narodu pakistańskiego nie zostanie wstrzymany mimo aktów terroru", a stabilność Pakistanu będzie utrzymana, szczególnie - jak podkreślił - w okresie zbliżających się wyborów parlamentarnych. - Pragnę przekazać moją ufność, że sprawcy zamachu zostaną ujęci, a Pakistan nadal będzie kroczył drogą poszanowania praw demokracji - napisał Lech Kaczyński.
Świat patrzy z niepokojem Zdaniem amerykańskiego dziennika "New York Times", śmierć Bhutto zapowiada zasadnicze zaostrzenie politycznego konfliktu pomiędzy prezydentem Musharrafem a opozycją. Od tego, w jaki sposób Musharraf zareaguje na zamach, zależeć będzie, czy w Pakistanie dojdzie do masowych antyrządowych wystąpień. Wielu działaczy opozycji już obarcza prezydenta odpowiedzialnością za zabójstwo Bhutto.
Z kolei "Washington Post" akcentuje, iż śmierć Bhutto - od dziesięcioleci zabiegającej o demokrację w kraju - doprowadziła do chaosu w Pakistanie, a także stworzyła groźną próżnię na scenie politycznej tego mocarstwa atomowego. Zamach - pisze "Washington Post" - doprowadził do całkowitego fiaska amerykańskiej strategii wobec Pakistanu.
Lewicowy francuski "Liberation" zwraca uwagę na przemoc towarzyszącą nieustannie pakistańskim wydarzeniom politycznym: - Całą historię Pakistanu wyznaczają spazmy ekstremalnej przemocy, nie oszczędzające żadnego człowieka, żadnej religii, żadnej partii politycznej w tym nieszczęśliwym i rozdartym kraju.
Katolicki "La Croix" zauważa podobnie: - Skonfrontowany z islamskim terroryzmem Pakistan żyje w rytmie powtarzających się kryzysów politycznych i ucieczek do stanu wojennego. Dziennik zauważa, że w tym roku mija dokładnie 60 lat od podziału Indii i powstania Pakistanu - państwa, które miało przyjąć wszystkich muzułmanów z dawnej kolonii brytyjskiej.
Benazir Bhutto zginęła w czwartek od kul zamachowca podczas wiecu wyborczego w Rawalpindi. Miała 54 lata i szykowała się do objęcia teki premiera po raz trzeci. Do przeprowadzenia zamachu przyznała się Al-Kaida, ale nie ma jak dotąd niezależnego potwierdzenia tej informacji.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24