Nie słabną represje pakistańskich władz wobec byłej premier i przywódczyni opozycji Benazir Bhutto. Dzień po uwolnieniu z aresztu domowego nie pozwolono jej spotkać się z innym przeciwnikiem prezydenta Perveza Musharrafa, zdymisjonowanym sędzią sądu najwyższego Iftikharem Chaudhrym.
Policja w sobotę rano potwierdziła, że pani Bhutto ma swobodę poruszania się i może opuścić swój dom, kiedy chce. Mimo to, gdy to zrobiła, policyjne samochody zablokowały drogę, którą chciała jechać do Chaudhry'ego. Chciała omówić z nim sytuację w kraju i zapewnić, że dalej uważa go za prezesa sądu, mimo że Musharraf go z tej funkcji wyrzucił.
Szefowa Pakistańskiej Partii Ludowej potwierdziła, że uda się do Lahaur w niedzielę, by stanąć na czele marszu opozycji, który w przyszłym tygodniu ma ruszyć z tego miasta do Islamabadu.
Protestujący mają domagać się zniesienia wprowadzonego przed tygodniem przez Perveza Musharrafa stanu wyjątkowego i przywrócenia zawieszonej konstytucji kraju.
Rano prokurator generalny kraju Malik Mohammed Qayyum zapowiedział, że władze zniosą w ciągu miesiąca stan wyjątkowy - nie wypowiedział się natomiast na temat terminu wyborów. Sam Musharraf w ostatnich dniach sugerował, że mogłyby one zostać przeprowadzone w miesiąc po planowanym wcześniej terminie - około 15 lutego.
Rząd wyrzuca zagraniczne media
Gdy policja zablokowała jej drogę, Bhutto zamiast u Chaudhry'ego Bhutto pojawiła się na krótko wśród kilkudziesięciu dziennikarzy i przyłączyła do protestu przed siedzibą telewizji publicznej przeciwko zablokowaniu prywatnych i zagranicznych kanałów informacyjnych, m.in. BBC i CNN.
Rząd w Islamabadzie dał trójce brytyjskich dziennikarzy z Daily Telegraph 72 godziny na opuszczenie kraju. Władze zarzucają im "niesprawiedliwe i obraźliwe" opisywanie rządu i prezydenta Musharrafa.
Źródło: PAP