Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło rezolucję wzywającą do wprowadzenia powszechnego moratorium na wykonywanie kary śmierci. Poparły ją 104 państwa, przeciwko były 54, a 29 wstrzymało się od głosu. Rezolucja nie ma charakteru wiążącego.
- Jestem szczególnie zbudowany poparciem, jakie inicjatywa ta uzyskała w wielu różnych regionach świata. To kolejny dowód dążenia do ostatecznego zniesienia kary śmierci - powiedział sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. W jego ocenie rezolucja jest "śmiałym krokiem wspólnoty międzynarodowej".
Współinicjatorami rezolucji były państwa Unii Europejskiej i 60 innych krajów, przy czym główną rolę odgrywały Włochy. To właśnie tam wręcz z euforią przyjęto decyzję Zgromadzenia Ogólnego.
Zachwycony Rzym, zadowolony Watykan
- To zwycięstwo wszystkich obywateli świata - powiedział były premier, a obecnie lider opozycji Silvio Berlusconi. Zadowolenia nie krył też premier Romano Prodi, który określił mówił o "historycznym dniu" i "dumie Włoch" przypominając, że to właśnie Rzym wystąpił z inicjatywą rezolucji.
W opinii rzecznika Watykanu, księdza Federico Lombardiego, wynik głosowania w ONZ świadczy o tym, że "mimo tak wielkiej fali przemocy na świecie, w rodzinie ludzkiej rośnie świadomość wartości życia, godności osoby ludzkiej, koncepcji kary nie będącej zemstą, dążenia do wymiaru sprawiedliwości szanującego prawa człowieka". - Głosowanie to należy rozumieć jako znak nadziei i krok naprzód na drodze ku pokojowi - stwierdził Lombardi.
Z kolei przewodniczący Papieskiej Rady Iustitia et Pax (Sprawiedliwość i Pokój) kardynał Renato Raffaele Martino przyznał, że jest tylko częściowo usatysfakcjonowany, bo nie wszystkie kraje poparły rezolucję.
Kara śmierci na świecie
Według danych walczącej o przestrzeganie praw człowieka organizacji Amnesty International, w 2006 roku w 25 krajach na świecie wykonano oficjalnie 1591 wyroków śmierci. Najwięcej egzekucji, bo 1010, wykonano w Chinach. Po kilkadziesiąt osób stracono w Iranie, Arabii Saudyjskiej i USA.
Jednak rzeczywiste liczby mogą być znacznie wyższe. Zdaniem Amnesty tylko w Chinach w zeszłym roku stracono około 7500 osób.
Źródło: PAP, tvn24.pl