Talibowie potwierdzają, że uprowadzili pasażerów i załogę śmigowca, który rozbił się na wschodzie Afganistanu.
Jak podaje agencja Reutera, śmigłowiec Mi-8 lub Mi-17 należący do małych linii transportowych Khorsan Cargo musiał lądować awaryjnie w dystrykcie Azra w prowincji Logar na wschodzie Afganistanu z powodu ciężkich warunków pogodowych.
Niedługo po udanym lądowaniu, podczas którego nikomu nic się nie stało, urwał się kontakt z załogą. Najprawdopodobniej wszyscy obecni na pokładzie zostali uprowadzeni przez bardzo aktywnych w tej okolicy rebeliantów.
- Siły bezpieczeństwa odnalazły helikopter, ale nie dziewięć osób, które przebywały na pokładzie. Zostały one porwane przez talibów - powiedział człowiek numer dwa w lokalnych władzach Rais Chan Sadek.
Według MSZ w Ankarze na pokładzie było 10 osób. Wcześniej lokalne afgańskie władze informowały o co najmniej dziewięciu osobach. - Helikopterem leciało ośmiu Turków, pilotami byli Rosjanin i Afgańczyk. Wierzymy, że są w dobrym stanie. Przedstawiciele tureckich władz są w kontakcie z afgańskimi władzami - powiedział rzecznik tureckiego MSZ Levent Gumrukcu.
Talibowie potwierdzają
Według anonimowych źródeł w lokalnych władzach, szefowie lokalnych plemion próbują przekonać talibskich bojowników, by uwolnili przetrzymywane osoby.
- Mudżahedini natychmiast okrążyli śmigłowiec, zatrzymali cudzoziemców i zniszczyli helikopter podpalając go - oznajmił rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid.
Autor: mk/tr,mtom / Źródło: BBC News, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: US DoD