Prezydent Jemenu Ali Abdullah Salah odmówił podpisania porozumienia zobowiązującego go do zrzeczenia się władzy w ciągu miesiąca. Salah nie chce dokonać tego przy zamkniętych drzwiach, ale domaga się publicznej ceremonii - donosi Al-Dżazira.
W sobotę w obecności przedstawicieli arabskich monarchii rejonu Zatoki Perskiej zawarto w Sanie porozumienie w sprawie transferu władzy, które stanowi, że zrzeka się jej obecny prezydent.
Jednak na kilka godzin przez zaplanowanym podpisaniem porozumienia Powszechny Kongres Ludowy wystosował oświadczenie, że do prywatnego podpisania dokumentu jednak nie dojdzie. Salah chce, czy podczas specjalnej ceremonii w pałacu prezydenckim byli obecni przedstawiciele wszystkich stron umowy. Opozycja stwierdziła, że już dokument podpisała i nie zgodzi się na to żądanie. Zagroziła, że jeśli prezydent nie zrzeknie się jej dobrowolnie, zostanie zmuszony do oddania władzy.
Ambasadorowie de facto uwięzieni
Sobotnią umowę podpisano w obecności przedstawicieli arabskich monarchii rejonu Zatoki Perskiej. Przedstawiciel Arabii Saudyjskiej powiedział w niedzielę, że uzbrojeni zwolennicy Salaha otoczyli misję dyplomatyczną w Sanie, a przebywający w niej ambasadorowie USA, Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej i krajów europejskich zostali w niej de facto uwięzieni.
Wieczorem ewakuowano ich stamtąd śmigłowcem.
Według informatora mężczyźni uzbrojeni w noże, sztylety i miecze grasują po ulicach miasta, w pobliżu ambasady Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Lojalne wobec Salaha milicje pojawiają się coraz liczniej w stolicy - setki spośród nich zablokowało drogę do pałacu prezydenckiego.
32-lata prezydenta
Jemen jest jednym z najuboższych państw arabskich. Od stycznia trwają tam demonstracje na rzecz ustąpienia rządzącego od 32 lat Salaha. Z rąk funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i uzbrojonych zwolenników rządu zginęły dziesiątki uczestników protestów, a setki zostały ranne.
Umowę o transferze władzy pomogli wynegocjować wysłannicy arabskich monarchii.
W piątek sam prezydent wezwał na prorządowym wiecu do przedterminowych wyborów prezydenckich, nie precyzując jednak, kiedy i według jakiej ordynacji miałyby się one odbyć.
Źródło: PAP, Al-Jazeera