Obama "wyciąga przyjazną dłoń" w Azji. Birma wypuszcza politycznych

Aktualizacja:

Na tę wizytę Birmańczycy czekali od lat. Pierwszy urzędujący prezydent USA, w tym przypadku Barack Obama, przybył do tego kraju. Jak podkreślają komentatorzy, to wyraz poparcia dla reform politycznych i gospodarczych w tym kraju po prawie 50 latach rządów wojskowych.

Samolot prezydenta Air Force One wylądował na lotnisku w byłej stolicy Birmy Rangunie. Tam też Amerykanin spotka się z prezydentem Thein Seinem, który zainicjował reformy demokratyczne po objęciu władzy w marcu 2011 r. Obama powiedział na lotnisku, że przybył aby "wyciągnąć przyjazną dłoń" do narodu przechodzącego od ery ucisku i prześladowań do demokracji. Associated Press podkreśla, że Obama ostrzegł jednak Birmańczyków, iż droga do zapewnienia i utrwalenia swobód demokratycznych dopiero się zaczęła.

- Sądzimy, że proces wdrażania reform demokratycznych i gospodarczych zapoczątkowany przez prezydenta może doprowadzić do wielkich możliwości rozwoju - powiedział dziennikarzom Obama w Rangunie w obecności Thein Seina. Zastrzegł, że to "dopiero pierwsze kroki na drodze, która będzie długą podróżą".

Prezydent Birmy zadeklarował z kolei, że obie strony będą współpracować "na podstawie wzajemnego zaufania, szacunku i zrozumienia".

Spotkanie z noblistką Obama spotkał się następnie z przywódczynią birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi w jej domu w Rangunie. W krótkim oświadczeniu dla prasy Suu Kyi ostrzegła Birmańczyków i wspólnotę międzynarodową, by byli bardzo uważni i nie dali "się zwieść mirażowi sukcesu" reform politycznych. Podziękowała prezydentowi za poparcie Stanów Zjednoczonych dla ruchu demokratycznego w Birmie. Po prywatnym spotkaniu Obama zaznaczył, że dostrzega postęp poczyniony w kraju w ciągu ostatniego roku. Wśród tych znaków jest zakończenie aresztu domowego pani Suu Kyi i jej wybór do parlamentu - ocenił.

"Kochamy Obamę"

Na drodze z lotniska na Obamę czekały tysiące zwolenników, w tym dzieci, powiewających amerykańskimi i birmańskimi flagami. Niektórzy trzymali transparenty z hasłem: "Kochamy Obamę", "Witamy" czy "Legenda, bohater naszego świata".

Obama spędzi w Birmie zaledwie 6 godzin, po czym odleci do Kambodży, gdzie we wtorek i środę weźmie udział w szczytach ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) i EAS (Szczyt Azji Wschodniej).

Więźniowie wychodzą na wolność

Wizyta Obamy zbiegła się w czasie z wypuszczeniem na wolność kilkudziesięciu więźniów politycznych z więzień w całym kraju. Wśród 66 więźniów, którzy odzyskali tego dnia wolność, jest co najmniej 44 więźniów politycznych, w tym kilku ważnych działaczy na rzecz praw człowieka - podała agencja AP.

Według agencji Reutera, wśród osób objętych amnestią jest legendarny dysydent Myint Aye, uznany przez Amnesty International za więźnia sumienia. Według AI został on skazany przez tajny sąd na podstawie sfabrykowanych dowodów lub zeznań wymuszonych torturami. Jeden z uwolnionych powiedział Reuterowi, że ma świadomość, iż amnestię zarządzono w związku z wizytą Obamy. - Jestem mu za to wdzięczy, ale szczerze mówiąc, w ogólnie nie powinniśmy byli trafić do więzień, ponieważ wszystkie zarzuty były fałszywe - dodał.

"Pospolici przestępcy" Birmańskie władze długi czas utrzymywały, że wszyscy więźniowie w kraju są pospolitymi przestępcami i nie ma więźniów politycznych. Do uwolnienia tych ostatnich wielokrotnie wzywały władze birmańskie Stany Zjednoczone.

Poprzednia amnestia, z której skorzystało 88 więźniów politycznych, miała miejsce we wrześniu, kiedy przywódczyni opozycji birmańskiej Aung San Suu Kyi miała rozpocząć historyczną wizytę w USA.

Nowe otwarcie

Junta przekazała w marcu 2011 roku władzę rządowi byłych generałów, którzy rozpoczęli demokratyzację kraju, uwalniając setki więźniów politycznych i zezwalając na powrót do scenę polityczną Suu Kyi, która obecnie jest deputowaną. W odpowiedzi na to USA w końcu lipca zniosły większość ograniczeń dotyczących inwestycji w Birmie, w tym w wydobycie gazu i ropy.

Autor: mtom/k / Źródło: PAP