Podczas przemówienia w Waszyngtonie prezydent USA Barack Obama w nieoczekiwany sposób rozbawił słuchaczy. Po teatralnym uderzeniu dłonią w mównicę, odpadło od niej prezydenckie godło. - Nic nie szkodzi. Każde z was i tak wie, kim jestem - polityk nie dał się zbić z pantałyku.
Nieoczekiwany drobny defekt mównicy przerwał przemówienie na temat przyszłości Stanów Zjednoczonych. Prezydent nie wydał się zbyt zdeprymowany wydarzeniem i obrócił je w żart.
- Na pewno ktoś za kulisami jest teraz bardzo zdenerwowany, nie uważacie? - stwierdził prezydent, mając na myśli osobę odpowiedzialną za przygotowanie sceny. - Musieli się nieźle spocić z nerwów - dodał rozbawiony, po czym powrócił do przerwanej mowy.
Źródło: Reuters