Inwestycje na niebotyczną kwotę 300-500 mld dol. mają wyprowadzić na prostą amerykańską gospodarkę - taki jest plan prezydenta-elekta Baracka Obamy. Jego realizacja przebiegać ma w iście rooseveltowskim stylu - Obama chce bowiem stworzyć w ciągu dwóch lat 2,5 mln miejsc pracy "przy odbudowie rozpadających się dróg i mostów, modernizacji szkół, budowie elektrowni wiatrowych i słonecznych".
Głównym celem Baracka Obamy jest oddalenie groźby deflacji związanej ze spadkiem cen w czasie kryzysu.
Ulgi pozostaną?
Według doradców przyszłego prezydenta, Obama odstąpi od podnoszenia podatków w czasie recesji.
Podtrzymuje obietnicę obniżki podatków dla gorzej zarabiających. I rozważy nawet utrzymanie, przynajmniej do 2011 r., ulg dla najbogatszych, z dochodami ponad 250 tys. dol. rocznie. Choć przed wyborami zapowiadał, że natychmiast je odbierze.
Największy plan w historii
Według ekonomistów i doradców Obamy, koszt planu oscylować będzie w granicach od 300 do nawet 500 mld dol., czyli 2,5 do 4 proc. amerykańskiego PKB.
Szykuje się więc największy w historii USA pakiet ratowania tzw. gospodarki realnej publicznymi pieniędzmi. Wcześniej Bush dał na zwolnienia podatkowe 168 mld. Plan Paulsona jest większy - 700 mld dol. - ale dotyczy tylko ratowania sektora finansowego.
Nowy Kongres zdominowany przez Demokratów przegłosuje pakiet Obamy zapewne w styczniu. Nowy prezydent może go podpisać zaraz po zaprzysiężeniu 20 stycznia.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA