Obama kokietuje Clinton


Barack Obama, który pokonał Hillary Clinton w wyścigu o nominację demokratów, kokietuje swoją partyjną rywalkę. - To, co sprawia że Hillary Clinton wstaje rano, to mocne pragnienie polepszenia losu Amerykanów - powiedział na wiecu w St. Paul w Minnesocie.

- Kiedy ostatecznie wygramy walkę o powszechną opiekę zdrowotną dla Amerykanów, ona będzie centralną postacią tego zwycięstwa - dodał senator z Illinois.

Kiedy ostatecznie wygramy walkę o powszechną opiekę zdrowotną dla Amerykanów, ona będzie centralną postacią tego zwycięstwa. Barack Obama

Po wtorkowych, ostatnich już - w długiej kampanii - prawyborach w Dakocie i Montanie, Barack Obama zapewnił sobie wystarczające poparcie delegatów, by zapewnili mu zwycięstwo na krajowej konwencji w sierpniu.

Jednak wciąż potrzebuje Hillary Clinton i jej wsparcia, jeśli chce w listopadowych wyborach pokonać senatora Johna McCaina. Będzie potrzebował głosów milionów Amerykanów popierających byłą Pierwszą Damę, by zostać pierwszym czarnoskórym prezydentem w historii USA.

Liczby nie kłamią

Choć liczby w różnych analizach różnią się nieznacznie, jedno powtarza się niczym mantra: Obama przekroczył magiczny próg 2118 delegatów i superdelegatów.

I tak zdaniem CNN ma on poparcie 2156 partyjnych działaczy, przy zaledwie 1923 popierających Clinton, zaś Associated Press mówi o 2154 głosach dla Obamy i 1919 dla Clinton.

Mimo to Clinton nie wycofała się jeszcze z wyścigu do Białego Domu, jednak - według źródeł "Washington Post" - nastąpi to w najbliższych dniach.

Obama dokonał niemożliwego

Opiniotwórczy amerykański dziennik "Washingtin Post" podkreśla, że Obama w prawyborach dokonał niemożliwego pokonując reprezentantkę potężnej amerykańskiej rodziny, która na starcie kampanii wyborczej była jej faworytką. Teraz zaś, według analityków pisma, czeka go zadanie zjednoczenia partii.

Z kolei "Financial Times" ocenia, że Clinton była zbyt "staroświecka", by pokonać pokonać rywala. Dziennik podkreślił też, że konsekwentny sprzeciw wobec wojny w Iraku pomógł Obamie odnieść zwycięstwo, zaś Clinton nie zdołała nadrobić przeprosinami w trakcie kampanii swego pierwotnego poparcia dla wojny.

Partia Demokratyczna odczuje taką ulgę, jaką Polacy odczuli w dniu wyborów, gdy już nie muszą zajmować się polityką. prof. Bohdan Szklarski

"New York Times" zaś pisze o rekordach, o tym, że 16-miesięczna kampania okazała się przełomowa pod wieloma względami - liczby wyborców, sumy zebranych i wydanych funduszy, a wreszcie czasu trwania.

To moment ulgi

Zdaniem profesora Bohdana Szklarskiego zdobycie przez Obamę wystarczającej ilości głosów delegackich jest momentem ulgi dla Partii Demokratycznej.

- Oczywiście, że jest to ważny moment, ale jako moment ulgi. Partia Demokratyczna odczuje taką ulgę, jaką Polacy odczuli w dniu wyborów, gdy już nie muszą zajmować się polityką - powiedział Szklarski PAP.

Szklarki prognozuje, że od teraz kampania stanie się bardziej ostra. Szczególnie na jesieni, kiedy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji McCaina i Obamy.

Rozbicie elektoratu przeszkodzi Obamie?

Ci, którzy głosowali na Hillary Clinton, będą mieli ogromny problem, żeby głosować na Obamę. Uważają, że Clinton była lepszym kandydatem, a Obama był preferowany ze względu na swoje pochodzenie. prof. Zbigniew Lewicki

Powodem jest silne rozbicie elektoratu, na które wskazuje bardzo równa walka Obamy i Clinton. - Ci, którzy głosowali na Hillary Clinton, będą mieli ogromny problem, żeby głosować na Obamę. Uważają, że Clinton była lepszym kandydatem, a Obama był preferowany ze względu na swoje pochodzenie - ocenił w rozmowie z PAP Lewicki.

Zdaniem specjalisty, Clinton raczej nie zdecyduje się na rolę ewentualnego wiceprezydenta. - Nie sądzę, żeby on (Obama-PAP) zaproponował jej (Clinton) wiceprezydenturę, nie jestem pewien, że ona to przyjmie. Gdyby spełniło się jedno i drugie, to walka Obama-Clinton będzie przedłużona o następne cztery lata. To może być śmiesznym spektaklem - stwierdził.

Co dalej?

W sierpniu podczas krajowej konwencji Partii Demokratycznej delegaci powierzą Obamie, na co wskazują analizy, nominację prezydencką. Bezpośrednia konfrontacja z Johnem McCainem nastąpi 4 listopada, kiedy Amerykanie powędrują do urn.

Źródło: tvn24.pl