Wszystko widzi, słyszy, rozumie. Może nawet więcej niż inni. Ale przy tym jest sparaliżowany od szyi, w dół. Tony chce umrzeć. Wystosował precedensowy wniosek do prokuratora krajowego. Sąd Najwyższy w Londynie właśnie zgodził się na rozpatrzenie jego sprawy.
Tony Nicklinson porusza tylko głową i oczami. Za pomocą mrugnięć porozumiewa się z otoczeniem.
- Cieszę się, że sprawa "wspomaganego samobójstwa" znajdzie się na wokandzie. Politycy i inni nie powinni narzekać, że sala sądowa staje się forum do dyskusji, skoro sami ignorują jeden z najważniejszych dylematów stojących przed dzisiejszym społeczeństwem. To niedopuszczalne, żeby medycyna XXI wieku podlegała XX-wiecznemu podejściu do śmierci - komunikuje Tony.
Udar zmienił wszystko
Przed rokiem 2005 Tony był wziętym biznesmenem, pracował w Dubaju. Tam na randce w ciemno poznał swoją żonę. Podróżowali. Mieszkali w Dubaju, Hong Kongu, Malezji, Wielkiej Brytanii.
Wraz z dwoma córkami stanowili zgraną, kochającą się rodzinę. Tony był bardzo aktywny. Skakał ze spadochronem, grał w rugby. Siedem lat temu doznał poważnego udaru mózgu. Od tego czasu Nicklinson cierpi na tzw. syndrom zamknięcia.
Chce umrzeć
Teraz chce umrzeć. Wystosował precedensowy wniosek do prokuratora krajowego. Chce mieć pewność, że gdy jego żona Jane pomoże mu zrealizować jego plan, nie zostanie oskarżona o morderstwo. Sąd Najwyższy w Londynie właśnie zgodził się na rozpatrzenie jego sprawy.
Dla Tony'ego jego życie jest pozbawione prywatności, godności i znaczenia. A on nie może i nie chce tego tolerować. Mówi, że człowiek sprawny może popełnić samobójstwo zgodnie z prawem. On nie ma takiej możliwości. Choć umysłowo jest w pełni sprawny, ze względu na ułomność fizyczną nie może skorzystać z prawa do samobójstwa, które teoretycznie mu przysługuje. Aby zakończyć życie, potrzebuje pomocy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24