Na ten dzień królowa ubiera się w odświętną suknię i na głowę zakłada koronę. Potem siada do najprawdziwszej karety zaprzężonej w białe rumaki i przez ulice Londynu jedzie do siedziby parlamentu. W takiej bajkowej otoczce brytyjska monarchini otworzyła w środę pierwszą sesję parlamentu i wygłosiła tradycyjną mowę tronową. Robi tak rok w rok.
Kryzys, kryzys, kryzys...
Mowa tronowa, choć wygłaszana przez królową, jest w całości napisana przez rząd. Uznawana jest za expose gabinetu na najbliższy rok. Co było do przewidzenia, tegoroczną mowę zdominowała gospodarka. Elżbieta II w imieniu rządu Gordona Browna zapowiedziała, że władza pomoże bankom i Brytyjczykom, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku kryzysu finansowego. - W tych trudnych czasach mój rząd jest zaangażowany w pomoc rodzinom jak i przedsiębiorcom - czytała monarchini. Oprócz walki ze skutkami recesji premier zapowiedział też wprowadzenie przepisów, które pomogą zapobiec nowemu kryzysowi.
W planach gabinetu Browna jest też nowelizacja przepisów związanych z nadawaniem obywatelstwa brytyjskiego. Ułatwień w procedurze będą mogli spodziewać się imigranci, którzy "działają na rzecz społeczności lokalnych oraz nie weszli w kolizję z prawem".
Nie zabrakło też deklaracji o dalszym zaangażowaniu Wielkiej Brytanii w procesy pokojowe na Bliskim Wschodzie, Iraku, Afganistanie i Pakistanie.
Suknia, posłaniec i koźla skóra
Doroczne otwarcie sesji parlamentu i mowa tronowa królowej to jedno z najważniejszych ceremonii brytyjskiego tronu. Znaczenie ma tu każdy element uroczystości, bo jest symbolem historii stosunków parlamentu z monarchią.
Na ten jeden dzień z gmachu zdejmowana jest brytyjska flaga a w jej miejsce powiewa osobisty sztandar królowej. Zanim królowa podjedzie pod drzwi parlamentu, jego piwnice są przeszukiwane przez oddział strażników królewskiego zamku Tower. Jest to pamiątka po szczęśliwie udaremnionym spisku prochowym Guy Fawkesa z 1605 roku. Przed otwarciem sesji monarchini w specjalnej królewskiej przebieralni zakłada parlamentarne szaty. Potem barwna procesja dworzan prowadzi ją do Izby Lordów. Kiedy królowa przekracza jej próg rozbłyskują światła.
W Izbie Lordów
Nie przez przypadek monarcha wygłasza mowę tronową właśnie w Izbie Lordów, a nie w niższej izbie parlamentu. Po tym jak w 1642 roku Karol I wdarł się na obrady i próbował aresztować pięciu posłów, żaden monarcha nie przekroczył progu Izby Gmin. Dlatego, żeby wysłuchać mowy monarchy, królewski posłaniec wzywa delegację niższej izby do Izby Lordów. To dla Brytyjczyków także symbol tego, że brytyjski parlament jest suwerenny i nikt oprócz osobistego posła monarchy, nie ma prawa przeszkadzać w jego pracach. Zgodnie z tradycją zanim napisana przez rząd mowa, trafi do rąk królowej, jest oprawiana w koźlą skórę i zamknięta w srebrne etui. Potem w specjalnym ceremoniale przewieziona jest do siedziby parlamentu.
Źródło: APTN, tvn24.pl