Setki dziennikarzy z całego świata czekają już na Romana Polańskiego w Gstaad. W piątek trafi do swojego szwajcarskiego domu, gdzie pod dozorem elektronicznym będzie czekał na decyzję o ekstradycji do USA. Dzień wcześniej opuścił areszt w Winterthur. Nie wiadomo, gdzie spędził noc.
Pięć samochodów
Nad Gstaad zapada ciemność. Pod dom Polańskiego podjeżdża w czwartek pięć samochodów - m.in. srebrne Subaru Forester i srebrna terenowa Toyota. Siedzi w niej kobieta z głową owiniętą w chustkę. Czy to żona Polańskiego Emmanuelle Seigner?
Agencja AFP twierdzi, że żona i dzieci Polańskiego noc spędziły już w Gstaad. W sypialni, która znajduje się na piętrze domu do 23.30 paliło się światło. Rano okazało się, że rodzina rzeczywiście jest już w domu.
Ochroniarze
Wieczorem do domu przyjeżdża dwóch pracowników firmy ochroniarskiej wynajętych przez rodzinę reżysera. W jednym z samochodów jest też policjant. Jego obecność budzi podejrzenia dziennikarzy, że Polański może być już w środku - po co policjant miałby przyjechać do domu. Telefonujemy do rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości Folco Galli - jeszcze raz, cierpliwie jak zawsze potwierdza, że Polański będzie w Gstaad dopiero w piątek i to najwcześniej o 13.
Z najpilniej obserwowanego garażu w Szwajcarii znika ciemnoszary Range Rover na berneńskich tablicach - samochód, którym Polański tradycyjnie poruszał się po Gstaad. Znika też stojąca tam od kilku dni hulajnoga. To może być znak, że zrobiono miejsce w garażu. Może to nie być żaden znak.
Czy można ufać Gallemu?
Część dziennikarzy, którzy przez ostatni tydzień koczowali w Winterthur, czuje się oszukana. Rzecznik ministerstwa już w środę zapowiadał piątkowy przyjazd Polańskiego do Gstaad. Nie mówił nic o tym, kiedy opuści więzienie w oddalonym o 300 km Winterthur, ale dziennikarze dopowiedzieli sobie, że skoro w Gstaad ma być do 13, więzienie opuści jakieś trzy godziny wcześniej. Kiedy w czwartek biała więźniarka z polskim reżyserem wyjeżdżała z bramy więzienia, nie sfilmowała jej ani jedna kamera. - Nie mówiłem nikomu, kiedy Polański opuści Winterthur - tłumaczy nam przez telefon Galli.
- To, że wyjechał stamtąd wcześniej i został przewieziony w inne miejsce w Szwajcarii, to wyraz naszej troski o jego bezpieczeństwo. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której dziennikarze będą polować na więźniarkę i gonić ją po autostradzie. Mamy w pamięci, że w okolicznościach podobnego pościgu zginęła księżna Diana - dodaje rzecznik, który tego wieczora odebrał ponad 150 telefonów.
Szwajcarscy dziennikarze przekonują nas, że Galli, to "człowiek, który nigdy nie kłamie".
Kaucja już na koncie
4,5 miliona franków szwajcarskich kaucji za Polańskiego prawdopodobnie trafiło już na konto Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak dotychczas nikt oficjalnie tego nie potwierdził. Ale możemy mieć pewność, że pieniądze dotarły już do Szwajcarów. W przeciwnym wypadku nikt nie pozwoliłby mu opuścić więzienia w Winterthur. Pieniądze przeznaczone na kaucję Polańskiemu pożyczył bank pod zastaw jego paryskiego mieszkania. Sąd uznał, że to wystarczające zabezpieczenie.
Kaucja to nie jedyne zabezpieczenie, które zarządził sąd w sprawie Polańskiego. Zgodnie z zeszłotygodniowym orzeczeniem szwajcarskiego Federalnego Sądu Karnego, warunkiem opuszczenia przez reżysera aresztu jest również zdeponowanie dokumentów tożsamości i uprawniających do podróży, a także poddanie się nadzorowi elektronicznemu, czyli specjalnej obroży, która uniemożliwi Polańskiemu ucieczkę z aresztu domowego.
Znak
Przy kolacji niemiecki podstarzały fotograf robi wywiad środowiskowy. Pyta dziennikarzy z całego świata, za ile można u nich sprzedać zdjęcia Paris Hilton. Zarzeka się, że nie odejdzie spod domu reżysera bez jego zdjęcia.
My zastanawiamy się, jakie znaczenie przyjazd Polańskiego do Gstaad ma dla losów naszej planety, ojczyzny i świata? Musi w tym być jakiś znak.
Ścigany za gwałt
Pobyt w nim to kolejny etap w historii Polańskiego. Reżyser został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku i od razu umieszczony w areszcie ekstradycyjnym.
Amerykanie domagają się bowiem wydania reżysera, zarzucając mu, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia. O tym, czy reżyser trafi do USA, zadecyduje szwajcarski sąd.
Od jego decyzji Polański może się jeszcze odwoływać.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24