Seria sukcesów okrętów państw zachodnich w walce z piratami to nie tylko powód do zadowolenia, ale też zmartwienia. Po raz kolejny pojawił się problem, co zrobić z morskimi przestępcami. Na okrętach jest ich kilkudziesięciu, ale żadne okoliczne państwo nie chce ich sądzić. W ich ojczyźnie, Somalii, od wielu lat sądownictwo nie istnieje.
Jak twierdzi gazeta "Daily Telegraph", przedstawiciele brytyjskich władz chcą uniknąć zamienienia zachodnich okrętów w "pływające więzienia". Dlatego Londyn ma wywierać "silną presję" na kenijskie władze, aby podobnie jak w przeszłości zgodziły się przyjąć i osądzić piratów.
Wysadzą na plaży?
Nairobi jest jednak temu niechętne, ponieważ kenijski system sądowniczy i penitencjarny jest niewydolny, a coraz szerszy strumień pojmanych piratów nie poprawia sytuacji. Z podobnych powodów przyjęciu morskich rozbójników opierają się Seszele.
Kraje europejskie nie chcą się tym zająć same, ponieważ transport piratów do Europy i ich proces byłby kosztownym przedsięwzięciem. Mogłyby też zaistnieć problemy ze skazaniem Somalijczyków, którzy mogliby potem ubiegać się o azyl.
Jedną z rozważanych opcji jest odstawienie pojmanych rozbójników na somalijską plażę, ale z oczywistych względów jest to jedno z ostatecznych rozwiązań.
Londyn ma ciągle nadzieję, że uda się przekonać Kenię albo Seszele. Brytyjczycy mają silny argument w ręku, ponieważ od lat wydają miliony funtów na poprawę stanu więzień i sądów w tych krajach, aby zwiększyć możliwości sądzenia piratów.
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: UENAVFOR