Sąd w Prisztinie postanowił zwolnić trzech Niemców podejrzanych o atak na biuro Unii Europejskiej w Kosowie i mogą oni wrócić do kraju - poinformowali w piątek ich adwokaci. Zdaniem tygodnika "Der Spiegel" to agenci Federalnej Służby Wywiadowczej (BND).
14 listopada w drzwi wejściowe Międzynarodowego Biura Cywilnego w Kosowie wrzucono ładunek wybuchowy. Choć eksplozja spowodowała szkody materialne, to na szczęście nikomu nic się nie stało.
Kosowska policja aresztowała Niemców, którzy podejrzanie się zachowywali. Według kosowskiej policji zaobserwowano, jak jeden z zatrzymanych Niemców wchodził do sąsiedniego pustego budynku, skąd przypuszczalnie rzucono ładunek wybuchowy. Fotografował on także siedzibę przedstawicielstwa Unii.
Z kolei podejrzani twierdzili, że jedynie przeprowadzali inspekcję na miejscu przestępstwa.
Czy to wewnątrzkosowski spór?
Według niemieckiego dziennika "Bild", BND o przeprowadzenie zamachu podejrzewa rywalizujące o władzę kosowskie siły polityczne, szczególnie ekstremistyczne grupy, które protestują przeciwko obecności zagranicznych organizacji w Kosowie. Aresztowanie Niemców miało być, według niemieckich dziennikarzy, jedynie zasłoną dymną dla antyeuropejskich sił we władzach Kosowa.
Domniemani agenci BND w wieku od 41 do 47 lat pracują oficjalnie dla firmy "Logistic Coordination Assessments Services", która doradza niemieckim przedsiębiorstwom w Kosowie. Według agencji DPA firma ta jest częściowo przykrywką dla wywiadu.
Niemiecki rząd zaapelował w piątek do władz Kosowa o uwolnienie Niemców. Odmówił ujawnienia ich tożsamości.
Źródło: PAP