W walce z piratami na wodach Zatoki Adeńskiej u wybrzeży Afryki pierwsze trafienie zaliczyła niemiecka marynarka. Zginął jeden z piratów, których łódź ostrzelała fregata "Brandenburg".
Okręt próbował zatrzymać ścigacz z pięcioma uzbrojonymi mężczyznami, ale piraci zlekceważyli ostrzegawczy strzał przed dziób i kontynuowali ucieczkę - poinformował rzecznik niemieckiej marynarki wojennej.
W tej sytuacji dowódca unijnej misji antypirackiej "Atlanta" wydał załodze niemieckiej fregaty zgodę na ostrzał ścigacza, który miał pozbawić piratów zdolności manewrowania. Fregata otworzyła ogień, a ludzie w ścigaczu zaczęli wyrzucać za burtę broń i drabinkę abordażową.
Mężczyzna zmarł od ran
W wyniku ostrzały jeden z mężczyzn w ścigaczu został ciężko ranny. Zmarł mimo natychmiastowej pomocy medycznej. Jego tożsamości jeszcze nie ustalono.
Czterech pozostałych mężczyzn marynarze wzięli na pokład "Brandenburga". O tym, co się z nimi stanie, zadecyduje rząd niemiecki. W przeszłości jednak zdarzało się, że pojmani przez europejskich marynarzy piraci wracali na wolność.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: marine.de