Niemcy namawiają do rosyjskiej rury


Budowa gazociągu Nord Stream ciągle nie rusza z miejsca. Oprócz kłopotów finansowych budowniczym na przeszkodzie stoi sprzeciw kilku nadbałtyckich krajów w tym Szwecji, którą do wydania zgody na budowę rury usilnie namawiają Niemcy - udziałowcy Nord Streamu.

Szwecja, przez której wyłączną strefę ekonomiczną miałaby przebiegać rura, nie godzi się na rozpoczęcie inwestycji z powodów ekologicznych.

Wątpliwości Szwedów uchodzą za najpoważniejszą przeszkodę dla projektu, dlatego w Berlinie niemiecki minister środowiska Sigmar Gabriel próbował przekonać ich do zmiany zdania. Gabriel powiedział szwedzkiemu ministrowi środowiska Andreasowi Carlgrenowi, że ma zrozumienie dla stanowiska Szwecji, która nie zamierza udzielać inwestorom żadnej "ulgi" w kwestiach dotyczących ochrony środowiska.

Według Carlgrena szwedzkie władze wciąż czekają na nowe dokumenty od konsorcjum Nord Stream, które realizuje inwestycję. - Liczymy, że najpóźniej w marcu dostaniemy kompletną dokumentację - powiedział Carlgren, cytowany przez agencję dpa.

Kanclerz Merkel pisze list

W czwartek niemiecki dziennik "Financial Times Deutschland" ujawnił, że kanclerz Niemiec Angela Merkel zażądała poparcia UE dla projektu Gazociągu Północnego, który ma połączyć Rosję z Niemcami.

Kanclerz wystosowała pismo do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i premiera Czech Mirka Topolanka, w którym argumentuje, że niedawny konflikt gazowy między Rosją a Ukrainą pokazał, iż "w dziedzinie zaopatrzenia w energię Unia Europejska musi stać się bardziej niezależna i odporna na kryzysy".

Merkel wskazała też na potrzebę "silnej dywersyfikacji państw-dostawców i szlaków transportowych". Dlatego też - jej zdaniem - decydujące znaczenie mają projekty gazociągów Nabucco, Nord Stream i South Stream. Kanclerz podkreśliła wielkie znaczenie politycznej woli i wsparcia dla tych projektów ze strony wszystkich państw UE.

Unia woli Nabucco, ale nie mówi "nie"

Komisja Europejska potwierdziła otrzymanie listu kanclerz Merkel, ciesząc się z "aktywnego zaangażowania" w trwającą w UE debatę na temat dywersyfikacji źródeł dostaw i dróg przesyłowych gazu do UE.

Rzecznik odpowiedzialny za sprawy energii Ferran Tarradellas skwitował jednak postulaty dotyczące trzech gazociągów krótko - przypomniał, że Nabucco jest aktywnie wspieranym "pierwszoplanowym priorytetem" dla Unii Europejskiej, bo daje szansę na dostawy surowca z regionu Morza Kaspijskiego.

Nord Stream i tak już jest wpisany na listę priorytetowych projektów unijnych, bo będzie nową drogą przesyłową, a South Stream - priorytetem nie jest. - UE nie ma nic przeciwko jego budowie, ale go nie wspiera - wyjaśnił Tarradellas.

Polska ciągle przeciwna

Gazociągowi niezmiennie sprzeciwia się Polska. - Rozumiem interesy różnych firm niemieckich, rosyjskich, ale to nie znaczy, że je akceptuję. Z całą pewnością punkt widzenia Polski tutaj się nie zmieni - oświadczył po spotkaniu z premierem Rosji Władimirem Putinem szef polskiego rządu Donald Tusk.

Premier Tusk o Nord Streamie (TVN24)
Premier Tusk o Nord Streamie (TVN24)

Jak podkreślił, realna dywersyfikacja dostaw gazu, to realizacja innych projektów, a nie budowa Nord Stream. - Oczywiście, jeśli jakieś firmy uprą się, żeby to budować, ja na to nie będę miał pewnie realnego wpływu, ale będę miał realny wpływ na stanowisko UE - stwierdził Tusk.

Dodał przy tym, że Polska, jeśli chodzi o wpływanie na stanowisko Wspólnoty, będzie działała tak jak do tej pory. - Dotychczas bez jakiegoś podnoszenia głosu i wymachiwania ręką udaje się na razie tak te sprawy stawiać w UE, że sam projekt nie zyskuje jakiejś zasadniczej

Rozumiem interesy różnych firm niemieckich, rosyjskich, ale to nie znaczy, że je akceptuję. Z całą pewnością punkt widzenia Polski tutaj się nie zmieni Donald Tusk

Gazociąg z kłopotami

Nord Stream to dwie nitki rurociągu, który przez Bałtyk połączy Rosję i Niemcy. Magistrala jest projektowana i budowana przez spółkę o tej samej nazwie, w której udziały mają: Gazprom (51 proc.), niemieckie - BASF Wintershall (20 proc.) i E.ON (20 proc.) oraz holenderska Gasunie (9 proc.).

Przepustowość każdej z nitek rurociągu będzie wynosić 27,5 miliarda metrów sześciennych gazu rocznie. Koszty budowy morskiego odcinka rury szacuje się na ok. 10 mld dolarów. Magistrala ma liczyć 1189 km. Będzie się zaczynać od tłoczni na brzegu zatoki Portowaja koło Wyborga, w rejonie Petersburga, a kończyć w Greifswaldzie, w pobliżu granicy niemiecko-polskiej.

Nord Stream planowało wcześniej, że dostawy gazu bałtycką magistralą ruszą jesienią 2010 roku, ale wobec protestów i kryzysu finansowego termin ten jest ciągle odkładany.

Źródło: PAP