Trzy strzały - dwa w głowę, jeden w klatkę piersiową - stały się bezpośrednią przyczyną kilkudniowych zamieszek w Niemczech Zachodnich w 1968 roku. Ranny został studencki lider, Rudi Dutschke. Niedoszły morderca przyznał, że zainspirowały go artykuły w brukowcu „Bild Zeitung”. Studenci ruszyli na siedzibę koncernu Axla Springera…
Był 11 kwietnia. Dutschke, 27-letni student teologii, płomienny mówca i lider komunizującego niemieckiego ruchu studenckiego, stał przed apteką. Chciał kupić leki dla synka, zwanego - na cześć proroka i rewolucjonisty - HOSEA Che. Podszedł do niego Joseph Bachman, 23-letni bezrobotny malarz pokojowy, i wypalił trzykrotnie z pistoletu.
- Nienawidzę komunistów. Poczułem, że muszę zabić Dutschke - tłumaczył policjantom. Bachman, sfrustrowany fan Adolfa Hitlera (miał jego zdjęcie nad łóżkiem), był zagorzałym czytelnikiem „Bild Zeitung”. Należąca do Axla Springera bulwarówka od lat zwalczała lewicujący ruch studencki. Proamerykańscy, antykomunistyczni dziennikarze Bild Zeitung nie przebierali w słowach, zachęcając wręcz do ataków na „lewackich terrorystów”. „Nie zostawiaj całej brudnej roboty glinom”, głosił jeden z nagłówków.
Zamach na ikonę ruchu studenckiego doprowadził do pięciodniowych zamieszek w Berlinie Zachodnim. Protestujący studenci uderzyli najpierw na siedzibę koncernu Springera, gdzie stoczyli regularną bitwę z policją. Spaleniu okazałego budynku zapobiegły tylko postawione zawczasu zasieki z drutu kolczastego i dodatkowe policyjne siły. Doszło do walk także w Monachium, Hamburgu i Hanowerze.
Ale brak szerszego poparcia społecznego, aresztowania uczestników walk i wycofanie się z życia politycznego „Czerwonego Rudiego”, który przeżył zamach, ale stracił zdrowie, doprowadziły do szybkiej pacyfikacji protestów.
Przykład z Bachmana wzięła za to później Frakcja Armii Czerwonej, lewacka terrorystyczna organizacja, której specjalnością stały się zamachy na urzędników, biznesmenów, polityków i amerykańskich żołnierzy.
Katarzyna Wężyk
Źródło: tvn24.pl