Kubańczycy świętują 55. rocznicę rewolucji. Były długie przemówienia i akademie ku czci. Wieczorem jednak przyszedł czas na prawdziwą latynoamerykańską fiestę.
- Nigdzie się tak nie świętuje jak tutaj - mówi kubańska emerytka Maria Luisa Cala, która obserwowała zabawę w Santiago.
W sobotę minęło 55 lat od kiedy 26-letni Fidel Castro wraz ze stu pięćdziesięcioma rebeliantami sprzeciwił się dyktaturze Fulgencio Batisty.
Jego oddział miał zaatakować koszary Moncanda we wschodniej części Santiago. Wszyscy liczyli na łatwe zwycięstwo, ponieważ poprzedniej nocy żołnierze długo świętowali. Jednak atak się nie powiódł. Wielu partyzantów zginęło, a Fidel i jego brat Raul zostali złapani.
Kilka lat później Castro utworzył rewolucyjny ruch, który na pamiątkę wydarzeń z Santiago został nazwany Ruchem 26 lipca.
Castro przemówił
- Kubańczycy muszą być przygotowani na konsekwencje obecnych globalnych kryzysów - ostrzegł Raul Castro, obecnie prezydent Kuby.
Zauważył, że kraje rozwijające się odczuły już skutki kryzysu związanego z rosnącymi cenami ropy i żywności.
Niedawno prezydent ogłosił, że zostaną poczynione kroki w kierunku umożliwienia rolnikom prowadzenia własnych, prywatnych gospodarstw. To kolejna z wprowadzanych przez niego zmian od czasu przejęcia władzy z rak chorego brata, Fidela Castro. M.in. umożliwiono funkcjonowanie prywatnych taksówek i używanie telefonów komórkowych. (CZYTAJ WIĘCEJ). Pojawiła się też prywatna własność mieszkań (CZYTAJ WIĘCEJ).
Źródło: Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Reuters