Nie lubisz curry? Ty rasisto!

 
Niechęć do orientalnych dań prawie jak niechęć do "mniejszości"sxc.hu

O tym, że szpinak, marchewka i groszek smakują najmniej do piątego roku życia wiadomo nie od dzisiaj. Tyle że w Polsce za odkładanie groszku na brzeg talerza nikt nie mówi o małych niejadkach, że dyskryminują warzywa. W Wielkiej Brytanii jest inaczej - jeżeli pięciolatek nie przepada za orientalnymi potrawami to... musi być rasistą.

Do takich, trzeba przyznać oryginalnych wniosków, doszli autorzy 366-stronicowego raportu brytyjskiego Narodowego Biura ds. Dzieci (NCB). Jedna z konkluzji raportu? - Pracownicy przedszkoli i żłobków powinni zwracać szczególną uwagę na rasistowskie incydenty z udziałem ich podopiecznych.

Rasistowska niechęć niejadków

Apel godny pochwały, tyle tylko, że autorzy dość specyficznie oceniają co może świadczyć o rasistowskich uprzedzeniach najmłodszych Brytyjczyków. "Daily Telegraph", który cytuje fragmenty raportu twierdzi, że takowym przejawem może być na przykład "niechęć do jedzenia orientalnych potraw".

Dzieci odmawiają jedzenia tego co im nie smakuje, a jak widzą czarnego, to zauważają, że ma inny kolor skóry. Czasem pytają "dlaczego?". To ciekawość, a nie rasizm. Lynette Burrows

Najczęściej do "rasistowskich incydentów" dochodzi jednak nie przy talerzu, a podczas zabaw grupowych, na przykład w berka. Niedopuszczalne zdaniem autorów raportu są uwagi małych uczestników takich zabaw odnośnie koloru skóry swoich kolegów, mówienie o nich "ci ludzie", albo stwierdzenia, że "rówieśnicy brzydko pachną".

- Nie wolno ignorować żadnego takiego incydentu, trzeba potępiać je zdecydowanie - napisano w "poradniku" dla przedszkolanek. Przeciwdziałać można na kilka sposobów, na przykład składając donosy na swoich małych podopiecznych do kierowników placówek.

"Rasizm? Dziecko nie je jak coś jest niedobre..."

- To nonsens. Dzieci nie są rasistami. Są szczere. Odmawiają jedzenia tego co im nie smakuje, a jak widzą czarnego, to zauważają, że ma inny kolor skóry. Czasem pytają "dlaczego?". To ciekawość, a nie rasizm - mówi "Rzeczpospolitej" jedna z brytyjskich specjalistek od praw dzieci. Lynette Burrows dodaje, że raport NCB to nie pierwsza wpadka Biura. - To marksistowska, antykatolicka i antyrodzinna organizacja utrzymywana przez nasz liberalny rząd - ocenia surowo.

Pracownicy NCB bronią jednak swojego dzieła i twierdzą, że cała nagonka na autorów raportu to efekt niechęci brytyjskiej prasy prawicowej do NCB. - Prasa wyjęła wszystko z kontekstu. Nagłośnili tylko część z naszego 366-stronicowego raportu. Chcemy po prostu zwrócić uwagę, że trzeba być czujnym na wszelkie przejawy rasizmu - zapewnia "Rzeczpospolitą" rzeczniczka Biura.

Tych zapewnień nie udało się jednak zweryfikować "u źródła", bo główna autorka raportu była we wtorek nieuchwytna dla mediów.

Źródło: "Daily Telegraph", "Rzeczpospolita"

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu