Ponad 50 tys. osób wzięło w niedzielę w Karaczi udział w demonstracji przeciwko rewizji drakońskiej ustawy o bluźnierstwie. Przepis ten przewiduje karę śmierci za obrazę Mahometa. Wobec rozmiarów ulicznych protestów, premier Pakistanu Yousaf Raza Gillani zapewnił czym prędzej, że ustawa nie zostanie zmieniona.
Demonstranci wyszli na ulice również po to, aby poprzeć ochroniarza, który we wtorek zamordował gubernatora stanu Pendżab, Salmana Taseera, jednego z niewielu polityków sprzeciwiających się islamizacji prawa pakistańskiego. Ochroniarz Mumtaz Quedri zastrzelił gubernatora, ponieważ uznał go za bluźniercę.
Główny organizator niedzielnej demonstracji Fezlur Rehman, przywódca konserwatywnej partii religijnej związanej z talibami Jamiat Ulema Islam, oświadczył dziennikarzom: - Skoro rządzący występują w obronie Taseera, my mamy prawo bronić legalnie Mumtaza Quedriego.
Furia radykałów
Projekt rewizji ustawy o bluźnierstwie, na mocy której 45-letnia chrześcijanka Asia Bibi została ostatnio skazana na karę śmierci, wysunął b. minister informacji Sherry Rehman z Pakistańskiej Partii Ludowej. Wywołało to furię religijnych konserwatystów. Mobilizują oni ludność miast do wielkich demonstracji ulicznych.
Wobec rozmiarów ulicznych protestów, premier Pakistanu Yousaf Raza Gillani pospieszył w niedzielę z zapewnieniem, że ustawa o bluźnierstwie nie zostanie zmieniona.
Problem w tym, że ustawa została tak skonstruowana, że pozwala na bardzo daleko idące interpretacje. W niektórych przypadkach - pisze AP - pozwala na wysuwanie najdziwaczniejszych oskarżeń. Agencja opisuje przypadek oskarżenia mężczyzny za to, że wyrzucił na ulicy wizytówkę kogoś, kto miał na imię Muhammad.
Źródło: PAP