Kto wygra wyścig do fotela szefa Rady Europy? Polacy mają nadzieję, że Włodzimierz Cimoszewicz, ale może się okazać, że w czerwcowych wyborach parlamentarzyści... nie wybiorą nikogo.
Dlaczego? We wtorek Komitet Rady Europy zadecydował, że kandydatów na szefa tej instytucji będzie tylko dwóch - Włodzimierz Cimoszewicz i były premier Norwegii Thorbjoern Jagland.
Tym samym oficjalnie zaproponowani nie zostali dwaj inni kandydaci - węgierski liberał Matyas Eorsi
Jest wysoce prawdopodobne, że ta propozycja nie zostanie zaakceptowana i w czerwcu nie będzie nowego sekretarza generalnego Luis Maria de Puig, przewodniczący ZPRE
Nic więc dziwnego, że taka zawężająca decyzja Komitetu nie podoba się europejskiej prawicy. Już we wtorek Lena Dąbkowska-Cichocka z PiS mowiła, że Zgromadzenie Parlamentarne może negatywnie odebrać wskazania na socjalistów.
Wysoce prawdopodobna nieakceptacja
W środę jej obawy potwierdził przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, hiszpański senator Luis Maria de Puig. - Jest wysoce prawdopodobne, że ta propozycja nie zostanie zaakceptowana i w czerwcu nie będzie nowego sekretarza generalnego - powiedział de Puig na konferencji prasowej.
- Stawia to Zgromadzenie Parlamentarne w trudnej sytuacji - dodał. De Puig wyraził ubolewanie, że "po raz pierwszy w historii RE" Komitet wyłączył dwóch kandydatów mimo, że prezydencja hiszpańska w Komitecie RE "walczyła do ostatniej chwili", aby doprowadzić do konsensusu między Komitetem Ministrów i Zgromadzeniem Parlamentarnym, ale "to nie było możliwe".
Wyłączenie kandydatów dziwi
Zdaniem przewodniczącego ZPRE pierwotna lista kandydatów składająca się z czterech osób była "o wiele bardziej pluralistyczna", gdyż odzwierciedlała więcej opcji politycznych.
Co więcej, "wyłączeni kandydaci są prominentnymi członkami ZPRE". Tymczasem zarówno Cimoszewicz, jak i jego kontrkandydat Jagland reprezentują opcję socjalistyczną.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sandro Weltin (Council of Europe)