Przed bramą marokańskiej ambasady w stolicy Libii eksplodowała z niedzieli na poniedziałek bomba. Wybuch uszkodził okoliczne budynki, jednak nikomu nic się nie stało - poinformowały w poniedziałek agencję Reutera źródła w siłach bezpieczeństwa.
Do zamachu przyznali się bojownicy deklarujący wierność dżihadystom z Państwa Islamskiego (IS).
Jeden po drugim
Atak przeprowadzono w kilka godzin po tym jak uzbrojeni bojownicy ostrzelali budynek ambasady Korei Południowej w Trypolisie, zabijając dwóch strażników.
Władze w Seulu na poniedziałek zwołały specjalne posiedzenie, na którym omówiona ma być kwestia zapewnienia bezpieczeństwa placówce i jej pracownikom - podała agencja Yonhap. Zamach na ambasadę potępiły Stany Zjednoczone. "Trwająca eskalacja przemocy wymierzonej w cywilów i ważne instytucje znacznie poszerza ten polityczny konflikt i odbija się na obywatelach" - podkreślił Departament Stanu.
Przeciw wyborom
Kontrolujący Trypolis rebelianci nie uznają wybranej w czerwcu 2014 r. Izby Reprezentantów, jedynego libijskiego parlamentu uznawanego przez wspólnotę międzynarodową. Większość członków Izby, która zbiera się w Tobruku na wschodzie kraju, z dala od stołecznego Trypolisu, stanowią liberałowie i zwolennicy federacji. Zdominowany przez islamistów Powszechny Kongres Narodowy odmawia uznania nieislamistycznego parlamentu, twierdząc, że oficjalnie nie przekazał mu władzy. W Maroku pod egidą ONZ rozpoczęły się w marcu br. rozmowy między przedstawicielami dwóch rywalizujących ze sobą libijskich parlamentów. Mediatorem był specjalny wysłannik ONZ Bernardino Leon. Libia znalazła się w stanie anarchii w następstwie walk między byłymi uczestnikami wspieranej przez NATO zbrojnej rebelii, która w 2011 roku obaliła wieloletnią dyktaturę Muammara Kadafiego. Osią konfliktu jest rywalizacja o władzę polityczną i kontrolę nad bogatymi libijskimi zasobami ropy.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Patrick André Perron (CC-BY)