Niedługo na szczycie belgijskiej listy najbogatszych obywateli może dojść do przetasowań. Może tak się stać za sprawą najzamożniejszego Francuza, Bernarda Arnaulta, który według mediów stara się o belgijskie obywatelstwo. Wszystko przez plany podatkowe władz Francji.
O planach przeniesienia się Arnaulta napisały w sobotę francuska gazeta "Le Monde" i belgijska "La Libre". Według nich, najbogatszy Francuz złożył wniosek o uzyskanie obywatelstwa Belgii w sierpniu. Sprawa ma być obecnie rozpatrywana przez specjalny komitet, który ma określić, czy Arnault ma "prawdziwe więzy" z Belgią.
Urząd skarbowy - twój wróg
Byłoby jednak dziwne, gdyby belgijskie władze odmówiły prośbie człowieka, który zgromadził czwarty majątek na świecie. Jego wartość jest szacowana według magazynu Forbes na 41 miliardów dolarów. Francuz zawiaduje potężnym imperium produkcji i handlu dobrami luksusowymi. Jest prezesem między innym firmy Christian Dior i Louis Vuitton Moët Hennessy.
Media spekulują, że motywem przenosin Arnulta są pieniądze, a dokładniej plany prezydenta Francji odnośnie podatków dla najbogatszych. Socjalista już podczas kampanii prezydenckiej ostro promował pomysł wprowadzenia 75 procentowej stawki podatkowej dla osób zarabiających ponad milion euro rocznie. Obecnie najbogatsi Francuzi muszą oddawać państwu około 40 procent swoich dochodów.
Pomysł skrajnie wysokiego podatku po wyborach przez pewien czas przycichł, ale w piątek francuski premier Pierre Moscovici zapowiedział, że zostanie z całą pewnością wprowadzony. Ucieczka Arnault wydaje się w takiej sytuacji racjonalna, bowiem w Belgii odda państwu "tylko" 50 procent.
Autor: mk/fac / Źródło: rt.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA)