Na granicy tureckiej spokojniej


Ryzyko antykurdyjskiej tureckiej interwencji na północy Iraku jest coraz mniejsze. To efekt lepszej współpracy między Bagdadem a Ankarą - oświadczył szef irackiej dyplomacji Hosziar Zebari.

- Szczerze mówiąc, wciąż jest jakieś zagrożenie (...), ale wydaje mi się, że szanse na większą inwazję się zmniejszyły - powiedział minister, który przybył do Brukseli na spotkanie z szefem unijnej dyplomacji Javierem Solaną.

Irakijczyk wytłumaczył, że ryzyko interwencji tureckiej zmniejszyło się, gdyż Irak i Turcja lepiej współpracują przy zabezpieczaniu wspólnej granicy, przebiegającej przez Kurdystan: - Podjęliśmy konkretne środki, aby zapobiec atakom terrorystycznym zagrażającym Turcji.

Ryzyko wciąż jest, ale USA obiecały pomoc

Na granicy z Irakiem Turcja zgromadziła 100.000 żołnierzy, po tym jak parlament dał rządowi zielone światło do operacji przeciwko obozom kurdyjskich bojowników.

Przed operacją na dużą skalę przestrzegał Ankarę Waszyngton. Amerykanie obawiali się, że interwencja może zdestabilizować sytuację w najspokojniejszej do tej pory części Iraku i spotęgować kryzys w regionie. Zapewnili więc Turków, że zaangażują się w zwalczanie bojowników z marksistowskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). George W. Bush nazwał ich "wspólnym wrogiem" i zaproponował Turcji wspólne korzystanie z danych wywiadowczych.

Ankara oskarża PKK o spowodowanie śmierci niemal 40.000 ludzi od roku 1984, kiedy organizacja ta rozpoczęła zbrojną walkę o autonomię południowo-wschodnich regionów kraju.

Źródło: PAP, tvn24.pl