Polacy są zaniepokojeni decyzją prezydenta Władimira Putina, który w piątek podpisał ustawę zawieszającą udział Rosji w traktacie o ograniczaniu konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE).
7 listopada Duma Państwowa jednomyślnie opowiedziała się za wyjściem z CFE, a później decyzja została zatwierdzona przez izbę wyższą parlamentu – Radę Federacji. Prawo wejdzie w życie z 12 na 13 grudnia.
Zgodnie z traktatem ustalone zostały limity na poszczególne rodzaje broni konwencjonalnej. W tak zwanej strefie stosowania, obejmującej terytoria lądowe państw-stron, żaden kraj nie mógł mieć więcej niż 20 tys. czołgów, 30 tys. bojowych wozów piechoty, 20 sztuk artylerii, 6 tys. samolotów bojowych i 2 tys. śmigłowców.
Powodem takiej decyzji prezydenta są najprawdopodobniej kontrowersje wokół budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie. Rosjanie konsekwentnie sprzeciwiają się instalacjom na terenie Czech i Polski twierdząc, że naruszą one równowagę sił.
Zaniepokojenie Polski
- Jesteśmy zaniepokojeni rosyjskim moratorium na wykonywanie zapisów traktatu o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. - Natomiast chcielibyśmy sprawdzić, jak to działa w praktyce, co oznacza zawieszenie wykonywania traktatu, jakie ustalenia traktatu zostaną zawieszone przez Rosjan - dodał.
- Ciągle mieliśmy nadzieję, że jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby znaleźć rozwiązanie. Mamy nadzieję, że Rosjanie jednak nie zdecydują się na zawieszenie wszystkich postanowień traktatu i pozostawią pewien margines do dalszej dyskusji i do doprowadzenia do porozumienia - powiedział Waszczykowski. Podkreślił przy tym dobrą wolę Polski i NATO, by takie porozumienie znaleźć.
Ostrzej wyraził się były wiceminister obrony gen. Stanisław Koziej. Według niego, decyzja ta jest "szkodliwa dla bezpieczeństwa europejskiego" a moratorium może zaburzyć system "budowy zaufania" w Europie. Cofnie także, zdaniem Kozieja, system przejrzystości wojskowej w Europie o ćwierć wieku.
Oficjalny powód
Oficjalnym powodem, którym Moskwa tłumaczy swój krok jest rozszerzenie NATO do granic Rosji, instalacja baz amerykańskich w Bułgarii i Rumunii, a także brak ratyfikacji zmodyfikowanego CFE z 1999 roku.
Traktat, ograniczający liczbę samolotów bojowych, czołgów i innej konwencjonalnej broni ciężkiej w Europie, został podpisany w 1990 roku i zmodyfikowany w 1999 roku, by uwzględnić zmiany, jakie zaszły po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Rosja ratyfikowała zmodyfikowaną wersję, natomiast USA i inne państwa NATO wstrzymały się z tym, żądając, by najpierw Moskwa wycofała wojska z byłych republik radzieckich - Mołdawii i Gruzji. Strona rosyjska twierdzi, że żądanie to nie ma związku z CFE.
Źródło: Reuters, TVN24