Możliwe sankcje na Rosję i Ukrainę

Aktualizacja:

Rośnie irytacja w unijnych szeregach wokół sporu gazowego między Rosją a Ukrainą. Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Jacek Saryusz-Wolski uważa, że Unia Europejska powinna nałożyć sankcje na oba państwa, Rosję i Ukrainę, jeżeli gaz nie zacznie płynąć "natychmiast".

- Nie czynię rozróżnienia, czy chodzi o kraj-dostawcę czy kraj tranzytowy: jeśli dostawy gazu nie zostaną wznowione, UE będzie musiała rozważyć sankcje - mówił Saryusz-Wolski na zakończenie drugiego dnia obrad komisji Parlamentu Europejskiego. Takie właśnie zalecenie polski dyplomata chce przesłać ciału wykonawczemu Unii - Komisji Europejskiej oraz Radzie UE, gdzie szefowie państw i rządów decydują o strategicznych kierunkach całej organizacji.

Aż do dzisiaj, my jako Unia, byliśmy gotowi słuchać o szczegółach technicznych, wysyłać misję obserwacyjną (...), słuchać, kto jest za co odpowiedzialny. Nie jesteśmy już zainteresowani tym, kto jest winien, jakie są techniczne szczegóły płatności i uzgodnień. Potrzebujemy natychmiastowego - w ciągu godzin - wznowienia dostaw gazu do UE. Jacek Saryusz-Wolski, PE

W dwudniowych obradach brali udział przedstawiciele parlamentów Rosji i Ukrainy. I tam nie powstrzymano się od wzajemnych oskarżeń o łamanie zobowiązań. Tymczasem Unia Europejska ma dość: o kolejnych szczegółach dwustronnego sporu słyszeć już nie chce. - Aż do dzisiaj, my jako Unia, byliśmy gotowi słuchać o szczegółach technicznych, wysyłać misję obserwacyjną (...), słuchać, kto jest za co odpowiedzialny. Nie jesteśmy już zainteresowani tym, kto jest winien, jakie są techniczne szczegóły płatności i uzgodnień - mówił Saryusz-Wolski. - Potrzebujemy natychmiastowego - w ciągu godzin- wznowienia dostaw gazu do UE.

Komisja Europejska ostrożniej

Wypowiedź polskiego deputowanego wciąż jednak wyróżnia się na europejskim tle. Komisja Europejska bowiem nadal nie zamierza ingerować w spór, postrzegany jako sprawa wewnętrzna - rosyjsko-ukraińska. - Kto ile zapłaci za gaz techniczny i ile tego gazu jest potrzebne do transportu, pozostaje sprawą obu stron [Moskwy i Kijowa - red.] - mówił dziennikarzom we wtorek rzecznik KE Ferran Tarradellas.

Kto ile zapłaci za gaz techniczny i ile tego gazu jest potrzebne do transportu, pozostaje sprawą obu stron [Moskwy i Kijowa - red.]. Ferran Tarradellas, rzecznik KE

Od niemal tygodnia jednak wiele krajów Europy boryka się z brakiem gazu, bo Rosja i Ukraina nie potrafią dojść do porozumienia w sprawie regulacji długu, cen kontraktowych na surowiec i jego transport. Teraz doszła kolejna sprawa: kto zapłaci za tzw. gaz techniczny, niezbędny dla utrzymania urządzeń pozwalających na tłoczenie gazu, czyli stacji kompresowych. Unia Europejska płacić nie zamierza; przynajmniej na razie. - Nie było żadnych żądań finansowych, nawet w kuluarowych rozmowach - powiedział pragnący zachować anonimowość wysokiej rangi pracownik KE. Dodał, że dotąd Komisja nie usłyszała propozycji przejęcia kosztów za konfliktowy gaz techniczny.

Źródło: PAP