Bezprecedensowy atak w Wietnamie. Mnisi buddyjscy związani z nominowanym do Pokojowej Nagrody Nobla działaczem pokojowym zostali zaatakowani - ich klasztor zdemolowano, a starszych mnichów "wyciągnięto z pokojów jak zwierzęta".
150-osobowym tłumem, który zaatakował przed kilkoma dniami klasztor Bat Nha kierowała policja i lokalne władze.
Kłopoty kierujących się naukami Thich Nahat Hanha mnichów zaczęły się przed około rokiem, kiedy przedstawiciel oficjalnego Wietnamskiego Kościoła Buddyjskiego (Vietnam Buddhist Church) powiedział im, że nie są w klasztorze mile widziani.
Wszystko zakończyło się w weekend (ale ta informacja do mediów dotarła znacznie później), gdy ponad 30 mnichów i mniszek zostało pobitych i wywiezionych z klasztoru w specjalnym konwoju.
"Wywleczono ich jak zwierzęta"
Starsi mnisi zostali wywleczeni ze swoich pokojów jak zwierzęta, potem posadzono ich w padającym deszczu do czasu, gdy policja zapakowała ich do taksówek... świadek zdarzenia
- Starsi mnisi zostali wywleczeni ze swoich pokojów jak zwierzęta, potem posadzono ich w padającym deszczu do czasu, gdy policja zapakowała ich do taksówek, a źli ludzie z półświatka popychali - powiedział Hanh, świadek akcji żyjący w pobliskim klasztorze Radiu Wolna Azja (RFA). - Bili ich, gdy mnisi odmówili tego, by ich zabrano - opowiadał.
Z kolei u bramy klasztoru mniszki zostały pobite przez ludzi w cywilnych ubraniach. - Nikt na zewnątrz nie odważył się im pomóc - relacjonował inny świadek. Dodał, że kiedy ktoś starał się zatrzymać konwój z mnichami, był bity przez policję i szemranych typów. - Nikt nie wie, gdzie ich (mnichów -red.) wywieziono - dodał.
Nie zrobili nic złego
Nawet wysoki rangą przedstawiciel oficjalnego Wietnamskiego Kościoła Buddyjskiego - Thich Thanh Tan - powiedział, że zabrani mnisi nie zrobili nic złego. - Nie naruszyli prawa i nie spowodowali żadnych szkód dla kościoła ani dla państwa. Nic z tych rzeczy - powiedział.
Kiedy zrozumiesz korzenie gniewu w sobie i w innych, twój umysł będzie cieszył się prawdziwym spokojem, radością i lekkością. Thich Nhat Hanh
Z kolei szef lokalnej policji najpierw twierdził, że nie słyszał pytania dziennikarza o incydent, a potem oświadczył, że jest zajęty i odłożył słuchawkę.
Sprawą zainteresował się z kolei zastępca sekretarza stanu USA James Steinberg, który w tym czasie przebywał w Wietnamie. Polityk powiedział, że jest zaniepokojony doniesieniami z klasztoru i ma nadzieję na "uzyskanie większej ilości informacji na temat sytuacji". Zdradził jednak, że jeszcze tego samego wieczora (tj. w niedzielę) około 50 mnichów wróciło pod bramę klasztoru, licząc na wejście do środka. W środku znajdowało się ok. 30 duchownych, otoczonych przez policję.
Dwie wersje
Według wietnamskich władz, buddyści zignorowali prośbę opata klasztoru - Duc Nghi, działacza oficjalnego Wietnamskiego Kościoła Buddyjskiego. To właśnie on w 2005 roku miał pozwolić im zająć pagodę. W zeszłym roku jednak cofnął zgodę.
Z kolei mnisi tradycji Thich Nhat Hanha uważają, że władze rozprawiły się z nimi, bo ich nauczyciel duchowy wezwał komunistyczne władze do zapewnienia wolności religijnej i rozwiązania policji religijnej.
Thich Nhat Hanh
Thich Nhat Hanh jest cenionym na całym świecie przewodnikiem duchowym i działaczem na rzecz pokoju. W latach 60. Martin Luther King nominował go do Pokojowej Nagrody Nobla pisząc, że nie zna nikogo bardziej godnego tego wyróżnienia, niż "ten delikatny mnich w Wietnamu".
Thich Naht Nahn, nawołujący do pokoju w trakcie wojny wietnamskiej musiał opuścić kraj i pozwolono mu ponownie odwiedzić ojczyznę dopiero w 2005 roku. Jest wielkim propagatorem buddyzmu zaangażowanego - jego organizacja podczas konfliktu zakładała szkoły i szpitale, odbudowywała domy. Później, po opuszczeniu Wietnamu, pomagał uchodźcom, którzy na malutkich łódkach uciekali z kraju (tzw. boat people).
Od wielu lat mieszka we Francji, gdzie założył ośrodek medytacyjny Plum Village. Jest autorem kilkudziesięciu książek, w tym wielu przetłumaczonych na język polski: "Nauki o miłości". "Spokój to każdy z nas", "Gniew: mądrość dla ostudzenia płomieni" czy "Żywy Budda, żywy Chrystus".
Źródło: Radio Free Asia, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Duc/wikipedia.org