Liga Arabska w trybie natychmiastowym zawiesiła swoją misję w Syrii. Powodem jest "krytyczna sytuacja w kraju i ciągłe używanie przemocy". Jak podaje agencja Reutera, przedstawiciele Ligi prowadzą nadzwyczajne rozmowy z Rosją, przed zbliżającym się posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Moskwa obecnie blokuje projekt najnowszej rezolucji w sprawie Syrii, w której jest mowa o reformach politycznych i położeniu kresu przemocy.
W najnowszym oświadczeniu przewodniczącego Ligii Arabskiej napisano, iż sytuacja w Syrii zostanie przedstawiona radzie organizacji pod dyskusję. Do tego czasu zawieszono działalność obserwatorów w Syrii, którzy jednak nie wyjadą z kraju.
Powodem tej decyzji ma być gwałtowny wzrost przemocy w syryjskich miastach. W ciągu dwóch ostatnich dni miało zginąć ponad sto osób, co unaocznia nieskuteczność działań Ligi Arabskiej. Wysłanie obserwatorów miało uspokoić sytuację i zapobiec przemocy.
Zakulisowe zagrywki
Równocześnie trwają dyplomatyczne zabiegi, które mają zaowocować skuteczniejszym sposobem na opanowaniem sytuacji w Syrii. Najbliższym ważnym wydarzeniem jest posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, które ma się odbyć w poniedziałek lub wtorek. Ma zostać na nim zaprezentowany projekt najnowszej rezolucji.
Nie są znane jej szczegóły, ale wiadomo że będzie zawierać apel o pójście ONZ w ślady Ligi Arabskiej w kwestii przyjęcia sankcji wobec syryjskiego reżimu i przewiduje przekazanie władzy przez prezydenta Baszara el-Asada wiceprezydentowi, następnie zaś wybory.
Rezolucja napotyka na silny opór Rosji, której ambasador przy ONZ nazwał ją "nie do zaakceptowania w obecnej formie". Agencja Reuters podaje, że przedstawiciele Ligi Arabskiej prowadzą na ten temat negocjacje z Moskwą.
Zawczasu państwa arabskie zapewniły, że nie zgodzą się na zewnętrzną interwencję w Syrii. - To nie będzie przedmiotem negocjacji - oświadczył w piątek minister odpowiedzialny w rządzie Omanu za sprawy zagraniczne Josuf ibn Alawi Abd Allah, podkreślając, że jedynym wyjściem z kryzysu jest przyjęcie planu pokojowego Ligi Arabskiej.
Źródło: reuters, pap