Wznowiono akcję ratunkowa po katastrofie w amerykańskim mieście Minneapolis, gdzie zawalił się most na rzece Missisippi. Jak podaje tamtejsza policja zginęły cztery osoby, a nie dziewięć, jak podawały lokalne media.
W nurtach rzeki znalazły się środkowe przęsła mostu, przez który prowadzi kilkupasmowa trasa szybkiego ruchu, łącząca miasto ze stolicą stanu St. Paul. W tym czasie na konstrukcji o wysokości 18 metrów znajdowało się około stu samochodów osobowych, ciężarówki i szkolny autobus. 50 aut spadło do wody.
Most złamał się w pięciu miejscach, z wody wystają teraz szczątki. Spadła też część konstrukcji znajdująca się nad lądem, stało się to w momencie gdy przejeżdżał tam pociąg towarowy. Skład został zmiażdżony i przerwany w pół.
Katastrofa nastąpiła o godz. 18.30 lokalnego czasu podczas komunikacyjnego szczytu. Podjęta natychmiast akcja ratunkowa została przerwana w nocy z obawy o bezpieczeństwo samych ratowników.
Miejscowe media informowały wstępnie o 20-30 zaginionych. Obecnie mówi się o 62 osobach, które znalazły się w szpitalach. Wielu z nich jest w stanie krytycznym. Policja potwierdziła śmierć 4 osób.
W czasie katastrofy mostem jechał autobus szkolny z dziećmi. Lokalne radio WCCO poinformowało, że na szczęście pasażerom autobusu nic się nie stało. Po przebadaniu w szpitalu wypuszczono je już do domu. Dzieci jechały na basen.
Na liczącym 40 lat moście odbywały się prace remontowe. Most - zamknięty na noc - został częściowo otwarty w dzień, na części pasów zmieniano nawierzchnię.
Wciąż nie są znane przyczyny katastrofy. Władze natychmiast zaprzeczyły jednak jakimkolwiek podejrzeniom, by miała ona związek z działaniami terrorystycznymi.
Źródło: SkyNews, Reuters, CNN