Matka oskarżonego wyniesiona z sali

Aktualizacja:

W Brukseli rozpoczął się proces Polaka Adama G., starszego z domniemanych zabójców młodego Belga, który został zamordowany przed dwoma laty, na dworcu kolejowym w stolicy Belgii.

Młody Joe Van Holsbeeck zginął, bo nie chciał oddać dwóm Polakom odtwarzacza mp3. Śmiertelne ciosy nożem zadał Adam G., co zarejestrowały przemysłowe kamery.

Do zabójstwa doszło 12 kwietnia 2006 roku w zatłoczonej hali Dworca Centralnego w Brukseli. Adam G. i jego kolega Mariusz O. byli w momencie przestępstwa nieletni - mieli odpowiednio 17 i 16 lat.

Proces budzi wiele emocji

Obserwowany z uwagą przez media proces rozpoczął się rano w Brukseli od ustalenia składu ławy przysięgłych, w której zasiadło siedem kobiet i pięciu mężczyzn. W pewnej chwili procedurę zakłócił głośny płacz matki oskarżonego. Kiedy zasłabła, trzeba ją było wynieść z sali.

Proces, który toczy się w brukselskim Pałacu Sprawiedliwości, ma potrwać najwyżej dwa tygodnie.

Zabili "w celu kradzieży"

Prokuratura kwalifikuje czyn Adama G. i jego wspólnika Mariusza O. jako "umyślne zabójstwo w celu kradzieży". Zdaniem sądu dla nieletnich, Adam G. dokonał zabójstwa z pełną premedytacją, mając świadomość popełnianego czynu. "Są poważne przesłanki winy" - napisano w zeszłym roku w decyzji.

Adwokaci argumentują, że ich klient nie miał zamiaru zabić Joe, bo chodziło im jedynie o kradzież odtwarzacza MP3.

Zmienne zeznania

W przeciwieństwie do Adama G., młodszy o rok Mariusz O. pozostał w gestii sędziego dla nieletnich. W śledztwie całkowitą odpowiedzialnością za zbrodnię obciążył Adama G. Został skazany na zamknięcie w zakładzie poprawczym do ukończenia 20 lat, co oznacza, że za rok znajdzie się na wolności.

Adam G. wielokrotnie zmieniał zeznania, tłumacząc się lukami w pamięci. Podczas jednego z przesłuchań przed sądem dla nieletnich za pośrednictwem tłumaczki przeprosił bliskich Joe za swój czyn. "Żałuję tego, co zrobiłem" - powiedział cicho. Psychologowie wydali opinię, że jego przeprosiny były szczere i Adam G. rozumie wagę zarzucanych mu czynów.

Sąd nie wróci syna

Rodzice Joe Van Holsbeecka wyrażali żal w wywiadach prasowych, że przed prawdziwym sądem nie stanęli obaj sprawcy. "Niczego szczególnego się po tym procesie nie spodziewam. Może to początek końca tego wszystkiego, choć dla nas - nigdy nie będzie końca, bo nic nie przywróci nam syna" - powiedział w poniedziałek ojciec zamordowanego, Guy Van Holsbeeck.

Źródło: TVN24, PAP