Dlaczego Francuski prezydent Nicolas Sarkozy tak energicznie zaangażował się w interwencję wojskową w Libii? Czy Francuzowi tak bardzo zależy na losie Libijczyków? Być może względy humanitarne odgrywają pewną rolę, ale jak twierdzi "Guardian", wiele wskazuje na to, że Sarkozy dostrzegł w Libii szansę na poprawę swoich notowań przed wyborami w 2012.
Sarkozy od początku międzynarodowej dyskusji na temat potencjalnej interwencji w Libii, wykazywał nadzwyczajną aktywność i zaangażowanie. Francja jako pierwsze i do tej pory jedyne państwo oficjalnie uznała przedstawicieli opozycji za jedyną prawowitą reprezentację narodu libijskiego. Sarkozy równie wielokrotnie krytykował reżim Muammara Kaddafiego za prześladowanie przeciwników politycznych.
Francuski prezydent jest również uznawany, wraz z premierem Wielkiej Brytanii, za architekta rezolucji ONZ wzywającej do ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią. To Francja i Wielka Brytania od początku głośno deklarowały swoje poparcie do takiego rozwiązania.
Wizja męża stanu
Dziennikarze "Guardiana" twierdzą, że Sarkozym nie kierowały wyłącznie pobudki humanitarne. Dużą rolę w jego działaniu ma odgrywać perspektywa przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Sondaże obecnie dają Sarkozy'emu nikłe szanse na reelekcję, wręcz rysując wizję nie wejścia do drugiej tury.
Francuski prezydent uznał więc, przekonują Brytyjczycy, interwencję w Libii za narzędzie do odbudowania swojej pozycji. Nie od dzisiaj wiadomo, że Francuzi lubią, gdy ich kraj jest postrzegany jako globalne mocarstwo, które odgrywa znaczącą rolę w polityce międzynarodowej. Mała zwycięska wojna potencjalnie może bardzo podbudować pozycję prezydenta na wzór wojny o Falklandy i kolejnej kadencji Mararet Thatcher.
- Francuzi lubią, gdy ich prezydent gra rolę światowego przywódcy - stwierdził francuski dyplomata w rozmowie z "Guardianem". - Dobry kryzys może być dokładnie tym czego potrzebuje Sarkozy - dodał.
Profesor Pascal Perrineau, wykładowca na prestiżowej uczelni Science Po, twierdzi, że Sarkozy popełnił podczas swojej prezydentury poważny błąd, który teraz próbuje naprawić. - W Francji de facto funkcjonuje monarchia. Prezydent musi być odpowiednio majestatyczny - uważa naukowiec. - Sarkozy zrobił coś wręcz przeciwnego, biegał w szortach, pozował w Raybanach i z młodą, piękną żoną. Pozował na "menagera". To poważny błąd - twierdz Perrineau. Teraz Sarkozy może zostać wodzem.
SOBOTA W LIBII - RELACJA MINUTA PO MINUCIE PIĄTEK W LIBII - RELACJA MINUTA PO MINUCIE KTO MOŻE OBJĄĆ WŁĄDZĘ PO KADDAFIM? CZYTAJ ANALIZĘ TVN24.PL CO DALEJ PO INTERWENCJI ZACHODU? CZYTAJ ANALIZĘ TVN24.PL WOJNA W LIBII W STUDIO 3D
Źródło: Guardian