Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że nie ulegnie "prowokacjom Polski". Wymienił w tym kontekście Kartę Polaka i zeszłotygodniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Zastrzegł, że nie zamierza "bić się z Polakami", ale jego zdaniem w Polsce są "wielcy działacze", którzy "śpią i widzą, jak granica przebiega niedaleko Mińska".
Łukaszenka mówił o tym, pytany na konferencji prasowej dla rosyjskich mediów regionalnych o szczyt Partnerstwa Wschodniego. Nazwał Polaków "wodzirejami" i oznajmił: - Robią wszystko, by jakoś nas sprowokować. Ale my nie zamierzamy ulegać prowokacjom, to ich polityka, niech im będzie na zdrowie.
- My wiemy, jak naprawdę odnoszą się Polacy do Białorusi. (...) To naród słowiański, nie zamierzamy się kłócić z Polakami. Politycy przychodzą i odchodzą, i myślę, że ich era kiedyś się zakończy - stwierdził prezydent Białorusi.
Motywy rewizjonistyczne
Jego zdaniem motywy polskiej polityki wobec jego kraju wynikają z faktu, że "Białorusini zabrali im (Polakom) ziemie". Dodał przy tym, że nie rozumie, dlaczego Niemcy "wojują przeciw" Białorusi. - Czego im brakuje? Oni jeszcze za minioną wojnę się nie usprawiedliwili - wskazał.
Wspominając o Karcie Polaka, zauważył: - Jaki jest tego cel? Żaden Polak na Białorusi nie powiedział, że jest przeciwny Białorusi, że nie chce tu żyć
Łukaszenka ocenił, że kiedy powstawało Partnerstwo Wschodnie, "nie było mowy o żadnej polityce". - Jednak później, o czym byśmy mówili, zaczynało się od żądań politycznych - dodał.
Wyraził przekonanie, że na warszawski szczyt, na który zapraszani byli szefowie państw, i "z Białorusi powinien być zaproszony prezydent", choć było kwestią drugorzędną, czy skorzysta z zaproszenia.
Zgrzyt na szczycie
Na wrześniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie był zaproszony szef MSZ Białorusi Siarhiej Martynau, jako najwyższy rangą przedstawiciel władz w Mińsku nie objęty zakazem wjazdu do UE. Nie przyjął zaproszenia, a Białoruś skierowała na szczyt swego ambasadora w Warszawie Wiktara Gajsionaka. Polska, która była organizatorem spotkania, zapowiedziała, że ambasador będzie mógł wziąć udział tylko w sesjach plenarnych, a nie w uroczystej kolacji z udziałem głów państw. Wówczas Białoruś wycofała się ze spotkania.
Podczas szczytu pozostałych 27 krajów UE przyjęło deklarację potępiającą łamanie zasad demokracji, rządów prawa i praw człowieka na Białorusi. Deklaracji nie poparli natomiast przywódcy pozostałych wschodnich partnerów UE: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu.
Nowa cegiełka
Teraz Unia Europejska planuje rozszerzyć już istniejące sankcje wobec reżimu w Mińsku, obejmując zakazem wizowym kolejnych 16 jego przedstawicieli, w tym osoby odpowiedzialne za proces Alesia Bialackiego. Decyzja zapadnie już prawdopodobnie w poniedziałek.
Źródła polskiej prezydencji potwierdziły, że jest w tej sprawie konsens wśród państw i decyzja ma zapaść formalnie na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu w poniedziałek. Niemieckie źródła poinformowały z kolei, że wciąż "5-6 krajów" sprzeciwia się natomiast rozszerzeniu sankcji gospodarczych wobec Białorusi. Berlin opowiada się za takimi sankcjami.
Bariera na granicy
Obecnie unijnymi sankcjami, które przewidują zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu na terytorium UE, objęte są 192 osoby bezpośrednio związane z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2006 i 2010 roku lub zaangażowane w represje przeciwników reżimu Łukaszenki. Ponadto 20 czerwca UE podjęła decyzję o nałożeniu embarga na sprzedaż i dostawy broni oraz eksport do Białorusi jakiegokolwiek sprzętu mogącego służyć represjom i zamroziła aktywa trzem związanym z reżimem przedsiębiorstwom.
UE ma rozszerzyć sankcje wobec reżimu prezydenta Alaksandra Łukaszenki, biorąc pod uwagę, że otrzymywane z Mińska "negatywne sygnały przeważają nad pozytywnymi", jak mówił niedawno wysokiej rangi dyplomata UE. Z jednej bowiem strony reżim zwalnia niektórych więźniów, ale kontynuuje represje wobec opozycji. UE podkreśla, że dopóki nie zostaną zwolnieni wszyscy więźniowie i nie zostaną przywrócone polityczne i obywatelskie prawa, nie będzie dialogu między UE a Białorusią.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru