Lider partii Libertas Declan Ganley odrzuca oskarżenia, jakoby miał płacić politykom z innych krajów europejskich za kandydowanie do Parlamentu Europejskiego pod szyldem jego partii - donoszą irlandzkie media. Libertasowi zarzucano, że niektórym kandydatom spoza Irlandii miał oferować nawet 1 mln euro.
Declan Ganley nazwał takie doniesienia "nieprawdziwymi" i uznał, że "są rozpowszechnione po to, by odwrócić uwagę od zasadniczego przesłania" jego partii.
Według mediów niektórym kandydatom spoza Irlandii Libertas miał oferować nawet 1 mln euro w zamian za zgodę na kandydowanie z listy tej partii. Taką ofertę finansową mieli otrzymać m.in. szwedzcy eurosceptycy z grupy Unilisten, jeśli staną do wyborów razem z partią Ganleya.
Declan Ganley wypowiadał się z okazji przedstawienia irlandzkich kandydatów Libertas. On sam kandyduje w Irlandii w okręgu północno-zachodnim.
Libertas się pręży
W czerwcowych wyborach do PE Libertas wystawia 300 kandydatów w 24 państwach, w tym w Polsce. Ganley twierdzi, że w różnych państwach UE ma 16 tys. aktywistów.
Libertas jest przeciwny Traktatowi Lizbońskiemu; skutecznie wystąpił przeciwko temu dokumentowi w irlandzkim referendum 12 czerwca 2008 roku. Uważa, że UE jest za mało reprezentatywna i sterowana przez biurokratów, którzy ze swych decyzji nie są rozliczani. Ostatnio opowiedział się za zmniejszeniem budżetu UE o 10 mld euro rocznie. Partia Libertas dotychczas nie ogłosiła szczegółowego manifestu wyborczego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell